niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 4

Obudziły go promienie słońca, wpadające do pokoju hotelowego. Jego przyjaciela już nie było. Zwlekł się z łóżka i szybko ubrał. Spojrzał jeszcze na zegarek. Pospiesznie udał się na śniadanie. Wszyscy już siedzieli na swoich miejscach. Usiadł obok Michaela i reszty kolegów z kadry. 
- Hayboeck! Jak tam twoja dziewczyna? - zapytał Kraft. 
- Idę dzisiaj, po konkursie na randkę - uśmiechnął się triumfalnie. 
- A ona o tym wie? - zapytał Diethart, a reszta się roześmiała, nawet Gregor.
- Wyobraź sobie Thomas, że wie.
- To gratulacje! - poklepał po ramieniu przyjaciela Kraft.
W stronę skoczków, szedł właśnie ich trener.
- A co wy tu urządzacie jakieś śmiechy? Za skoki się brać - powiedział wyraźnie rozbawiony.
- Mitch się umówił na randkę. 
- Aaaa...-zamyślił się. - To powodzenia! Pamiętam jak ja byłem w waszym wieku i umawiałem się z dziewczynami...To były czasy. Hayboeck, ale na twoim miejscu zająłbym się dzisiejszym konkursem.
- Tak jest trenerze! - odpowiedział Mitch.
Chłopaki po raz kolejny zareagowali śmiechem. 
- Za godzinę widzę was pod skocznią! - powiedział Heinz, tym razem poważnym tonem. 
- Tak jest trenerze! - odparli zgodnym chórem.
Po zjedzeniu śniadania, wszyscy zaczęli się szykować do konkursu. Skoczkowie punktualnie zjawili się pod skocznią, no może oprócz Dietharta, za co musiał zapłacić piętnastoma kółkami więcej na następnym treningu. Ale wracając do Schlierenzauera, który właśnie snuł się wśród kibiców, szukając brunetki. Jego uczucia były niepojęte, nie wiedział co czuł. Nagle spostrzegł brunetkę, która właśnie przeprowadzała wywiad z jednym ze skoczków Norweskich. 
- Hej możemy pogadać? - zapytał, kiedy skończyła rozmowę.
- Jasne - oddała kamerzyście swój sprzęt, po czym odeszła z Gregorem. - A więc o czym chcesz rozmawiać? - zapytała.
Gregor myślał nad tym całą noc, co miał jej  powiedzieć, ale nie potrafił zapytać ją wprost o to co wie co zdarzyło się w klubie. Okazało się zbyt trudne. 
- Chciałem cię przeprosić, za moje wczorajsze zachowanie.
- Spoko, niby nic się nie stało - powiedziała z obojętnością, co nie uszło uwadze skoczka.
- Naprawdę przepraszam. 
- Ej mam takie pytanie. Po co tu przyszedłeś? 
- No żeby cię przeprosić. 
- Na pewno? - zapytała z niedowierzaniem.
- Eeee... - chwilę się zastanawiał. - Tak.
- Po co?
- Czemu zadajesz tak dużo pytań? - zapytał, a dziennikarka się uśmiechnęła, co wywołało uśmiech również na twarzy skoczka. 
- Po prostu chciałabym wiedzieć dlaczego mnie przepraszasz. Nasłuchałam się od ludzi trochę na twój temat. A tak się nie zachowuje człowiek z taką opinią.
Gregor po tych słowach zbladł i lekko się zdenerwował, ale nie dawał tego po sobie poznać. Wiedział już na pewno, że Amanda nie wie kto ją "uratował" w klubie. 
- Widzisz mam, jednak jeszcze trochę godności - prychnął. 
Myślał, że jest inna, że nie słucha co opowiadają inni, a okazało się, że jest taka sama jak wszystkie inne. 
- Dobra Gregor, my chyba już skończyliśmy. Mam sporo pracy. Cześć i powodzenia - powiedziała. 
Schlierenzauer tylko stał i patrzył jak odchodzi. W momencie kiedy zniknęła mu z pola widzenia, wrócił do rzeczywistości. Wiedział, że ma przed sobą konkurs i musi dać z siebie wszystko. Dlaczego to nie mogło być takie proste? Powiedzenie jej prawdy. Dręczył go fakt, że ona nie wie. Wrócił do kolegów, którzy po kolei udawali się na skocznie. Życzył im wszystkim powodzenia, ze sztucznym uśmiechem na twarzy, jednak w końcu ktoś musiał to zauważyć, że coś jest nie tak. 
- Hej Gregor. Co się znowu stało? - klepnął w ramię swojego przyjaciela.
- Nic Hayboeck, chyba mam jakąś depresje - odpowiedział, a Mitch lekko się uśmiechnął.
- Przejdzie ci! Dasz radę! Jak zawszę służę pomocą bracie - powiedział.
- Dzięki stary! - przybił żółwika z młodym Austriakiem.
- Idę! Powodzenia Gregor! - uśmiechnął się i wyszedł z domku dla skoczków. 
- Nie dziękuję - powiedział cicho, Gregor i udał się po swoje narty.
W windzie, w której jechał z kilkoma kolegami z innych reprezentacji był skupiony wyłącznie na swoich myślach. Nie prowadził rozmowy ze skoczkami, co było do niego nie podobne. O czym myślał? O niej. To było takie beznadziejne... Kim ona właściwie dla niego była? Znajomą, zwykłą dziennikarką, którą uratował, a najlepsze było to, że ona o tym nie wiedziała. 
W końcu! Była jego kolej, miał okazję wygrać po raz kolejny. Zasiadł na belce, poprawił swoje gogle i naciągnął kombinezon. Odliczał sekundy. Raz, dwa, trzy, pojawiło się zielone światło. Ruszył z belki raz, dwa, trzy, energicznie wybił się z progu. Raz, dwa ... Publiczność zamarła, na skoczni zapanowała cisza. Ona to widziała... Uderzył o zeskok i turlał się jeszcze przez chwilę, po sekundzie jego ciało było bezwładne. Już nic nie czuł pustkę. Znieśli go na noszach i włożyli do karetki. Nie dawał żadnych znaków życia. Amanda cała zdenerwowana, z bólem w oczach podbiegł do jego najlepszego przyjaciela, który przetarł właśnie rękoma łzy. 
- Muszę tam jechać! - powiedział.
- Czekaj, jadę z tobą - powiedziała.
- A twoja praca? - zapytał. 

- Mam zastępce.
Całej rozmowie przysłuchiwał się członek sztabu.
- Mitch nie możesz opuścić konkursu.
- Ale to mój przyjaciel! - krzyknął.
- Hej Michael, pojadę do niego sama. 

- Na pewno?
- Tak - uśmiechnęła się lekko.
- To nici z naszej randki... - powiedział smutny.
- Randki? Spotkania, kochany, spotkania. Dobra będę już lecieć. Cześć - pożegnała się i udała się w stronę parkingu. Wsiadła do samochodu i szybko pojechała do szpitala. Rozmyślała jeszcze w drodze nad dzisiejszą rozmową z Gregorem. Nie wiedziała jeszcze, że przewróciła jego życie do góry nogami, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. 

                      ___________________________________
Aaaa...!!! Miał być dłuższy, ale postanowiłam, że resztę zostawię na następną część. :)
                                             Miło, że ktoś to czyta :) 




A teraz poczęstuje was kilkoma zdjęciami z mojej podróży:
(ulubiona skocznia <3 Harrachov) :)





czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 3

Po śniadaniu wszyscy udali się na skocznie. Nie tylko skoczkowie, sztab szkoleniowy, całe miasto przyszło oglądać wyczyny swoich idolów również zgromadziły się tu grupy kibiców z zagranicy. Reszta zgromadziła się przed telewizorami dmuchając pod narty.
Michael i Gregor nadal żyli w konflikcie. Dlatego odbiło się to na reszcie kadry Austriackiej. 

- Hej Gregor, słuchaj wszyscy chcielibyśmy abyście pogodzili się z Michaelem - powiedział Kofler kiedy wszedł do domku skoczków.
- Ale ja mu nic nie zrobiłem, to on coś sobie wymyśla...

- Gregor, proszę cię, nie zachowuj się jak dziecko... 
- No dobrze... - uległ starszemu koledze.
Akurat w tym samym momencie do domku wszedł Hayboeck. "Szlak" - pomyślał Gregor. 

- Możemy pogadać? - zapytał. Andreas wyszedł. 
- Jasne - odpowiedział Michael z obojętnym wyrazem twarzy. 
- Sorry, że wczoraj tak się zachowałem, jestem twoim przyjacielem powinienem cię pocieszyć, jak dziewczyna ci daje kosza.. - Gregor nie umiał zachować powagi, zaśmiał się pod nosem, żeby Michael nie zauważył. Niestety nie udało się. 
- Heh spoko, wybaczam - uśmiechnął się. - A ja ciebie przepraszam, że tak szybko oceniłem tą dziewczynę z klubu. 
- To już między nami ok? - zapytał.
- Tak - przybili sobie piątkę i wrócili do reszty skoczków. 

Po pierwszej serii Gregor zajmował 4 miejsce, a jego przyjaciel 8. W drugiej Hayboeck nie co się poprawił i zajął 5 miejsce, Gregor po raz kolejny zanotował zwycięstwo. Komentatorzy nazywali ten sezon jako "sezon Gregora Schlierenzauera", nie dawał żadnych szans rywalom. Po zawodach był czas na udzielanie wywiadów i rozdawanie autografów. 
- Gregor, pomożesz mi jej szukać? - zapytał Mitch. 
- Tylko, że ja nie wiem jak ona wygląda - odpowiedział Gregor.
- Brunetka, włosy do bioder, piękne oczy, ogólnie jest piękna- zaśmiał się.
- Dobra spróbuję.
- Dziękuje ci - powiedział z ulgą.
Gregor zaczepiał każdą napotkaną brunetkę, jednak nie znalazł tej właściwej. Nagle spostrzegł Mitcha, który rozmawiał z jakąś dziewczyną. Podszedł do nich i zaniemówił. Nie wierzył w to co teraz się stało. Zobaczył właśnie dziewczynę z klubu. Była ładna, z tym mógł się zgodzić. Ciągle stał bez ruchu i patrzył na dziewczynę. Dziennikarka dziwnie się poczuła, dlatego przerwała tą niezręczną ciszę. 

- O Gregor! Właśnie miałam przeprowadzić z tobą wywiad.
- Cześć, wiesz kim jestem? - zadał najgłupsze pytanie jakie mógł. Ale co miał wymyślić jak był w szoku. 

- Emmm... - po raz kolejny dziewczyna poczuła się dziwnie. - Tak - odparła niepewnie. 
- Nie ważne, przepraszam muszę iść! - powiedział i odszedł. 
- Ale...! - krzyknęła jeszcze za nim, jednak on tylko pomachał ręką.
"Dupek" - pomyślała.
- Nie wiem o co mu chodzi - odparł po chwili Mitch.
- Zapatrzony w siebie dupek - powiedziała, tym razem nie w myśli, a wydobyła z siebie dźwięki. - O kurcze czy ja to powiedziałam? 

- Haha, tak! - zaśmiał się Hayboeck. - Spokojnie, czasem się tak zachowuje, ale normalnie to jest "spoko".
- Mhm.
- To jak umówisz się ze mną? - zapytał. 

- Nigdy nie odpuszczasz?
- Nigdy - uśmiechnął się.
Jego uśmiech przyprawiał o dreszcze. Dziewczyna nie mogła się oprzeć.
- Jedno spotkanie.
- Jest! - ucieszył się. 

- JEDNO - podkreśliła.
- Zapewniam, że ci się spodoba.
- Nie bądź taki pewny, a teraz już muszę się z tobą pożegnać, to do zobaczenia - powiedziała i odeszła. 

Michael był wniebowzięty. Gregor przeciwnie. Od spotkania z Roksaną, bo tak miała na imię dziewczyna z klubu, nie miał tak dobrego humoru. Myślał, że jak spotka tajemniczą dziewczynę, będzie szczęśliwy, a było zupełnie inaczej. Nie miał pojęcia dlaczego się tak czuje. Hayboeck wpadł do pokoju jak porażony.
- Stary, umówiłem się z nią! 

- No, super - odpowiedział obojętnie Gregor . 
- Ej co jest? Halo?! Gregor? 
- Nic, po prostu jestem zmęczony. Cieszę się twoim szczęściem przyjacielu.
- No jakoś nie widzę, żebyś skakał z radości.
- Bo ja się cieszę w duchu, Hayboeck, a teraz daj mi spać! 

- A kolacja?
- Smacznego - powiedział i wstał z łóżka. 

Udał się do łazienki, obmył twarz zimną wodą. Po jego głowie chodziły dziwne myśli. Był zazdrosny? 
Nie mógł też długo zasnąć. Wiedział, że jutrzejszy konkurs może być nie wypałem. Rzadko tak myślał, ale teraz...Wiedział, że musi porozmawiać z dziennikarką.
 _______________________________________________________

Przepraszam was, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale nie miałam za bardzo czasu tak usiąść do bloga. Przepraszam też, że taki nudny wyszedł ten rozdział :( . Może następny będzie lepszy :) Teraz pozostało mi życzyć wam                          SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU. 
Abyście dążyli do swoich celów, oraz byli zadowoleni ze skoków swoich idoli :> . 
                                      Tego życzy wam Marysiaa :) 
A rozdział pozostawiam wam :)