sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 17

Wlecieliśmy do szpitala jak poparzeni. Nadal nie wiedziałam co się dzieje. Odnalazłam szybko panią z recepcji, która wskazała nam gdzie leży Emilia. Biegłam rozpychając się pomiędzy, pacjentami, a personelem. Gregora już dawno zostawiłam z tyłu. Teraz nie liczą się nasze kłótnie i to czy przyjmę posadę od Heinza. Musiałam się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
Przy sali mojej przyjaciółki, siedziała moja sąsiadka. Brunetka, krótko po pięćdziesiątce. Wpatrywała się tępo w plastikowy kubek wody. Co nie oznaczało nic dobrego.
- Co się stało? - podbiegłam do niej.
Spojrzałam na nią. Oczy miała we łzach. Teraz to już na pewno nie było dobrze.
- To blondynka. Blondynka jej to zrobiła.
- Ale co? I jak blondynka?
Zaraz obok mnie pojawił się szatyn.
- Słyszałam tylko krzyki i widziałam blondynkę. Później znalazłam Emilię leżąca na ziemi. Nic więcej nie wiem - spuściła wzrok.
Widać, że była wyczerpana. Musiało to wyglądać okropnie. A mnie przy tym nie było... Usiadłam na krześle obok niej i zakryłam twarz dłońmi. Gregor położył mi rękę na ramieniu. Miałam ochotę się do niego przytulić i pragnęłam, aby te wszystkie problemy zniknęły, jednak w tym samym momencie z sali wyszedł lekarz. Wstałam gwałtownie z miejsca.
- Pani jest współlokatorką? - zapytał. 
Kiwnęłam głową. 
- Pani przyjaciółka miała sporo szczęścia.
- Ale jak to? Co się stało?
- Z zeznań sąsiadki była to niska blondynka. Zaczęły się kłócić, a ona rzuciła pani współlokatorkę na podłogę. Zaraz powinna się tu zjawić policja.  Z dzieckiem wszystko w porządku, a pani Emilia doznała tylko urazu głowy.
Ufff... odetchnęłam z ulgą. Usiadłam obok Gregora i spojrzałam na niego uważnie, dokładnie coś analizował.
- Nad czym myślisz? - zapytałam, a ten spojrzał na mnie wystraszony.
- Nad niczym - uśmiechnął się blado.
- Kto mógł jej zrobić takie coś? Przecież ona tu nikogo praktycznie nie zna. W sumie to tak jak ja. 

- Nie wiem. 
Po chwili zjawiło się dwóch policjantów. Najpierw chcieli rozmawiać ze świadkiem zdarzenia. Zaprowadzili panią Magdę do osobnego pokoju, a my nadal siedzieliśmy przy sali gdzie leżała Emilia. W tym momencie moje buty były o wiele ciekawsze od otaczającego mnie pomieszczenia. Dopiero głos pielęgniarki wyrwał mnie z zamysłu.
- Może pani wejść do pacjentki, ale pojedynczo.
- Idź - pchnął mnie Gregor w stronę sali. Uśmiechnęłam się lekko i niepewnie wkroczyłam do pomieszczenia.
Głowę miała owiniętą bandażem i siniaka pod okiem. Wyglądała strasznie. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie. W moich oczach pojawiły się łzy. Wyciągnęła do mnie rękę, a ja usiadłam obok niej.
- Co się stało, przecież nie jet tak źle - uśmiechnęła się blado.
- Kto ci to zrobił? - musiałam zadać to pytanie. 

Spojrzała w okno, zastanawiając się głęboko.
- Nie znam jej, wydaję się być znajoma, ale jej nie znam - powiedziała przymykając oczy. 

- Znajdziemy ją, nie martw się, a teraz odpocznij - pogładziłam ją po policzku.
Wyszłam z sali, na zewnątrz czekała już na mnie policja. Sąsiadka prawdopodobnie wróciła do domu.
- Możemy panią przesłuchać? - zapytał jeden z funkcjonariuszy.
- Jasne - powiedziałam i ruszyłam za nimi.
Doszliśmy do jakiegoś małego pokoju, gdzie stało krzesło i stół. 

- Proszę usiąść.
Posłusznie wykonałam polecenie.
-Długo zna pani, panią Emilie?
- Praktycznie od urodzenia - uśmiechnęłam się lekko.
- Czy zna pani ojca dziecka?
- Tak, ale on tu nie mieszka i nawet nie wie, że Emilia nosi jego dziecko. 

- A czy pani, albo pani przyjaciółka macie wrogów? 
- Nie. Emilia mieszka tu nie cały miesiąc, a ja często pracuję i ograniczam się tylko do znajomości ze skoczkami.
- Więc nie wie pani kto mógł zaatakować pani przyjaciółkę.
- Nie mam pojęcia - spuściłam wzrok.

GREGOR
Czekałem w korytarzu na Amandę. Czemu to tak długo trwało? Zastanawiałem się kto mógł zrobić takie świństwo Emilii. Przecież ona muchy by nawet nie skrzywdziła. Spojrzałem na zegarek. Już po dziewiętnastej. Szybko ten czas minął. 
- Gregor! - na dźwięk swojego imienia gwałtownie wstałem.
O nie! Jeszcze tego tu brakowało... Naprawdę, to ostatnia osoba jaką chcę widzieć.
- Czego chcesz? - warknąłem.
Chyba mnie nie zrozumiał.
- Byłem u Amandy i nie zastałem jej tam, jej sąsiadka powiedziała, że tu jesteście.
Na wypowiadane prze niego słowa, zagotowało się we mnie. DOSŁOWNIE. Zacisnąłem już pięść, ale wiedziałem, że muszę się powstrzymać. Obiecałem to Amandzie.
- Słuchaj - zwróciłem się do przyjaciela. Byłego przyjaciela. - Naucz się, że trzyma się ręce z daleka od dziewczyny kumpla. Rozumiesz? Odpierdol się od nas raz na zawsze.
Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Jeszcze masz jakiś problem? - zapytałem.
- Gregor nie wiem o czym ty mówisz...
- Mam ci przypomnieć...
- Hayboeck!
Uff, dobrze, że w tym momencie przy nas pojawiła się Amanda, bo bym naprawdę nie wytrzymał. Moja pięść wylądowała by na jego twarzy.
- Cześć Amanda - chciał ją przytulić, ale ta gwałtownie się odsunęła. TAK HAYBOECK TO MOJA DZIEWCZYNA. MOJA.
- Hej wytłumaczycie mi co tu się dzieje? - zapytał. Chłopak zgłupiał.
- Ktoś napadł na Emilię i teraz leży w szpitalu.
- Ale jak to napadł?!
- Sama nie mogę w to uwierzyć... - powiedziała i usiadła na krześle, zaraz za nią Michael. Przytuliłem ją do siebie, żeby wiedziała, że jestem. A może, żeby on widział, że jesteś? Nie wiem.
Wtuliła się we mnie. Blondyn patrzył na nas zdezorientowaniem.
- Słyszałem, że będziesz z nami pracować - chyba prosił się o tą pięść na jego twarzy. Odsunąłem się od Amandy. Ta spojrzała na mnie wyczekująco. Chyba nie mogłem tego znieść.
- Jeszcze nie wiem - powiedziała cicho. Nie wytrzymałem, musiałem stąd wyjść. Skierowałem się w stronę głównych drzwi. Usiadłem na ławce obok szpitala. Dlaczego ja tak bardzo nie mogę znieść myśli, że ona będzie tam pracowała? Jesteś zazdrosny o Hayboecka? Nie. Tak, nie udawaj. To tylko kilka miesięcy bez ciebie... Nie wiem.
Po chwili obok mnie zjawiła się brunetka.
- Dlaczego tak bardzo nie chcesz, żebym tam pracowała?
- Rozmawialiśmy już o tym...
- Wyjaśniałam ci już Gregor, że bardzo cię kocham. Tylko ciebie. I nie chcę nikogo innego.
- Ale on zrobi wszystko, żeby cię zdobyć.
- Przesadzasz - uśmiechnęła się.
Ten jej uśmiech doprowadzał mnie do szału. To tylko kilka miesięcy... Przecież nic się nie stanie. A w nowym sezonie będziecie razem, bez żadnych przeszkód.
- No dobrze - uśmiechnąłem się blado i pocałowałem ją w czubek głowy.
- Chodź do środka, bo zimno - pociągnęła mnie za sobą.
Michael nadal tam siedział i patrzył przed siebie. Nie mogłem mu przecież tego zabronić, też był przyjacielem Emilii. Starałem się na niego nie patrzeć, ale nie dało się, jak rozmawiał z Amandą. Gregor uspokój się...
_____________________________________
Dobra mamy koniec :) Nie mogę się doczekać konkursu w Zakopanem, mam nadzieję, że po tych wczorajszych kwalifikacjach Polacy coś pokażą :D
Zapraszam na nową stronę o skokach: http://zyjemyskokami.wix.com/sports-news-blog
CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ :) 

Pozdrawiam Marysiaa :) 

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział 16

Gdzie skarb wasz, tam i serce wasze.

AMANDA

Obudziły mnie promienie słońca, wpadające do mojego ciemnego pokoju. Zapowiadał się piękny dzień. Szybko ogarnęłam się w lustrze i wyjrzałam przez okno. Naprawdę ładnie! Słońce, śnieg i jest idealnie. Zeszłam na dół, gdzie śniadanie przygotowywała Emilia. 
- Ty już nie śpisz? - zapytałam. 
- Nie. A ty leniu pewnie byś cały dzień przespała. 
- Nie wiedziałam, że kobiety w ciąży mają tyle energii - zaśmiałam się. Emilia tylko spiorunowała mnie wzrokiem. 
- Dzwonił Kuttin, chciał się z tobą zobaczyć. Powiedziałam, że oddzwonisz. 
- Dzięki - uśmiechnęłam się i chwyciłam za telefon. 
- Gregor wie? 
- O nie! - przypomniało mi się. - Zapomniałam mu powiedzieć. 
- Wiesz, że będziesz widywała się z Michaelem - przypomniała mi. 
Wywróciłam teatralnie oczami. 
- I co z tego?! Przecież jestem z Gregorem. 
- Może mu się to nie spodobać. 
Chwile musiałam pomyśleć. 
- W sumie to masz racje. Może powinnam z nim pogadać najpierw? 
- Tak jest - powiedziała Emilia. 
Wybrałam numer do Schlierenzauera. 
"Hej Gregor, możemy się spotkać?" 
"Jasne! Gdzie i o której?" 
Błyskawicznie otrzymałam odpowiedź.
"Przyjedziesz do mnie? Za godzinę?" 
"Będę, dozobaczenia" 
Odłożyłam telefon i zaczęłam jeść płatki przygotowane przez blondynkę. Przypatrywałam się jej tali. Nie przytyła tak dużo, tylko brzuch jej urósł. Zaśmiałam się pod nosem. Spojrzała na mnie. 
- Kiedy będzie wiadomo czy chłopiec, czy dziewczynka? - zapytałam. Nie znałam się na tych sprawach. 
- Jeszcze tydzień - ucieszyła się dziewczyna. 
- Myślałaś już nad imieniem? - zapytałam. 
- Nie, ale dziewczynkę chyba nazwę Amanda - uśmiechnęła się promiennie. 
- Amanda serio? 
- Tak, po jej cioci. 
-Będzie nam się mylić. 
- Poradzimy sobie jakoś. 
- A chłopiec? - dopytywałam. - Chyba nie chcesz powiedzieć, że Gregor - zaśmiałam się. 
- Nie. Myślałam nad Tomem, albo Peterem. 
Ja tylko pokiwałam głową. Dokończyłam swoje śniadanie i zabrałam za makijaż. Czemu ja zawsze jak zostaje w domu wyglądam jak gwiazda Hollywood? A jak mam gdzieś wyjsć to wyglądam jak 7 nieszczęść?! 
Po pięciu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. 
- Otworzę - krzyknęła Emilia. 
Zeszłam na dół. Czemu do cholery jak zawsze go widzę moje serce zaczyna mocniej bić i skakać tętno. 
Podszedł do mnie i mocno przytulił. Kochałam jak mnie obejmował. Uczucie niedoopisania. Polecam! 
- Cześć - skradłam mu całusa w policzek. 
- To co idziemy gdzieś? - zapytał. 
- Chodź na spacer, śliczna pogoda - uśmiechnęłam się. 
- To chodź - objął moją rękę. 
Pożegnaliśmy się z Emilią i wyszliśmy z domu. Cudownie być z osobą, która się naprawdę kocha. Szliśmy w ciszy, ale wcale nam to nie przeszkadzało, nie czuliśmy skrępowania, cieszyliśmy się wspólnie spędzoną chwilą. Zatrzymałam się, musiałam mu powiedzieć, no w końcu po to się spotkaliśmy. 
- Hm? 
- Gregor muszę ci coś powiedzieć. 
- Chyba nie chcesz ze mną zrywać? 
- Nie no co ty... 
- Uff - wypuścił powietrze, a ja wybuchnęłam głośnym śmiechem. Usiadł na ławce i wziął mnie za rękę. Posłusznie usiadłam na jego kolanach. Kościstych kolanach. Ach i te perfumy... Daj mi się skupić ok? Spojrzałam na niego. 
-Więc? O czym chciałaś mi powiedzieć? 
- Dostałam propozycję od Kuttina. 
- O pracy?! 
- No tak, a do czego ty myślałeś? 
- Nie zgadzam się! - odparł krótko. 
Co?! Myślałam, że będzie się razem ze mną cieszył ... A tu taka niespodzianka. 
- Jak to?! Dlaczego?! - wstałam na równe nogi. 
- Sama doskonale wiesz...- spuścił wzrok. 
- Chodzi o Michaela?! - cisza... - Spójrz na mnie Gregor! 
Tak i też zrobił. Spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi tęczówkami, prawie uległam... Ale wiedziałam doskonale, że potrzebuję pieniędzy. I nie zależnie od tego czy szanowny pan Schlierenzauer się zgodzi, czy nie. 
- A ty wiesz doskonale, że tylko ciebie kocham, a zachowujesz się jak małe dziecko - odparłam. - Potrzebuję pieniędzy. 
- Możesz u mnie pracować. 
- Jako modelka? Proszę cie... 
- Nie mogę znieść tego, że będziesz się z nim widywała cześciej niż ze mną - odparł w końcu. 
- Gregor, przecież ty niedługo wrócisz... 
- Dopiero po sezonie... 
Naszą rozmowę przerwał dźwięk mojego telefonu. 
Emilia. 
- Tak? Słuchaj Emi... - przerwał mi jej płacz. - Co jest?! Halo?! Emilia?! 
Na mój zdenerwowany głos Gregor od razu wstał z ławki i spojrzał na mnie wyczekująco. 
- W jakim szpitalu?! Emilia... 
Blondynka się rozłączyła, a ja stałam w osłupieniu. 
- Co jest? - zapytał Gregor, ale nie wiedziałam co odpowiedzieć. Ciągle  stałam bez ruchu i patrzyłam na wyświetlacz telefonu. 
- Amanda - Gregor potrząsnął moimi ramionami. 
- Emilia jest w jakimś szpitalu... - powiedziałam zakrywając twarz dłońmi. 
- Chodź szybko - złapał mnie za rękę i pobiegliśmy w stronę domu. 
_______________
Króciutki, ale to dlatego, że chcę dodać jak najszybciej kolejny : ) Mogę wam zdradzić, że będzie coraz więcej Hayboeka. Lecz w życiu Amandy nie zamiesza, o to możecie się nie martwić. 
Czytasz + Komentujesz = Motywujesz
Pozdrawiam Marysiaa : )