Zagłuszanie bólu na jakiś czas sprawia, że powraca ze zdwojoną siłą.
GREGOR
Przed oczami miałem tylko, jej smutny wyraz twarzy po głowie chodziły mi słowa "KOCHAM CIĘ". Tak ona mnie kochała, a ja? A ja zachowałem się jak skończony dupek, idiota, debil. Tak właśnie skończyła się era Gregora Schlierenzauera. Popijałem wolno bursztynową whisky i zastanawiałem się nad sensem życia. Wiem jestem głupi, ale co ja na to poradzę? Ciągle coś staje mi na drodze. Wiem, że nie byłem dobrym człowiekiem, ale chyba na coś takiego nie zasłużyłem. No, ale kogo ja oszukuję? Właśnie, że zasłużyłem, ale było już za późno. Teraz to już jej nie odzyskam.
Spoglądałem tępo w szklankę i zastanawiałem się co może teraz robić. Nie, nie miałem prawa o niej myśleć, nie teraz. Zacisnąłem dłonie i obejrzałem się za jakąś dziewczyną. Co ty robisz Gregor? Zwariowałeś?! Uwiodła mnie spojrzeniem. Nie, nie, nie! Nie możesz. Ale co mi szkodzi. Powędrowałem za nią. Po chwili znaleźliśmy się już w męskiej ubikacji. Uśmiechnęła się do mnie łobuzersko. Zacząłem ją namiętnie całować. Oplotła ręce wokół mojego karku. A ja ścisnąłem jej talię. Kurwa! Schlierenzauer! Zacząłem całować ją coraz mocniej. Widać, podobało jej się to, jęknęła cicho. To powinna być Amanda. Zaraz, chwila, stop! Oderwałem się od blondynki. Spojrzałem na nią tępo. To właśnie tu! To w tym miejscu się wszystko zaczęło. Tu poznałem moją Amandę. MOJĄ. Uratowałem ją. Ja ją URATOWAŁEM. Wybiegłem z łazienki. Schlierenzauer, jesteś kretynem! A teraz idź i zawalcz o nią! Przecisnąłem się przez tłum bawiących się ludzi. Otworzyłem drzwi i BUM! W kogoś trafiłem. Cudownie! Dziewczyna zwijała się z bólu. W ręce trzymała dopalającego się papierosa. Stwierdzam, że była już po imprezie. Pierwszy raz spojrzałem na jej bladą twarz. O nie! To nie mogła być ona!
Spoglądałem tępo w szklankę i zastanawiałem się co może teraz robić. Nie, nie miałem prawa o niej myśleć, nie teraz. Zacisnąłem dłonie i obejrzałem się za jakąś dziewczyną. Co ty robisz Gregor? Zwariowałeś?! Uwiodła mnie spojrzeniem. Nie, nie, nie! Nie możesz. Ale co mi szkodzi. Powędrowałem za nią. Po chwili znaleźliśmy się już w męskiej ubikacji. Uśmiechnęła się do mnie łobuzersko. Zacząłem ją namiętnie całować. Oplotła ręce wokół mojego karku. A ja ścisnąłem jej talię. Kurwa! Schlierenzauer! Zacząłem całować ją coraz mocniej. Widać, podobało jej się to, jęknęła cicho. To powinna być Amanda. Zaraz, chwila, stop! Oderwałem się od blondynki. Spojrzałem na nią tępo. To właśnie tu! To w tym miejscu się wszystko zaczęło. Tu poznałem moją Amandę. MOJĄ. Uratowałem ją. Ja ją URATOWAŁEM. Wybiegłem z łazienki. Schlierenzauer, jesteś kretynem! A teraz idź i zawalcz o nią! Przecisnąłem się przez tłum bawiących się ludzi. Otworzyłem drzwi i BUM! W kogoś trafiłem. Cudownie! Dziewczyna zwijała się z bólu. W ręce trzymała dopalającego się papierosa. Stwierdzam, że była już po imprezie. Pierwszy raz spojrzałem na jej bladą twarz. O nie! To nie mogła być ona!
- Boże, co ty tu robisz?! - uniosłem ją delikatnie.
Chyba już nie kontaktowała. Wezwałem szybkim ruchem taksówkę. Zabrałem ją do siebie. Musiała wypocząć. Do czego ty Gregor doprowadziłeś?!
Chyba już nie kontaktowała. Wezwałem szybkim ruchem taksówkę. Zabrałem ją do siebie. Musiała wypocząć. Do czego ty Gregor doprowadziłeś?!
AMANDA
- Zaraz umrę! - jęknęłam cicho.
- Zaraz umrę! - jęknęłam cicho.
- Nie umrzesz. Wypij to - usłyszałam jego ciepły głos.
Co?! To niemożliwe? Rozchyliłam lekko oczy, jednak tego szybko pożałowałam.
- Co ty tu do cholery robisz?! Gdzie ja jestem?!
- Wszystko ci wyjaśnię, zejdź na dół, na śniadanie.
Usiadłam powoli na wygodnym i wielkim łóżku, w którym miałam ochotę spać całe życie. Wypiłam napój, który postawił mi szatyn i posłusznie zeszłam na dół. W kuchni pachniało babeczkami. Krzątał się po kuchni, zaśmiałam się pod nosem. Ale nie pokazałam mu tego. Usiadłam przy stoliku. Odwrócił się do mnie i nie pewnie spojrzał. Nie wiedzieliśmy co powiedzieć, jak zacząć. Było mi wstyd, że widział mnie wczoraj w takim stanie.
Co?! To niemożliwe? Rozchyliłam lekko oczy, jednak tego szybko pożałowałam.
- Co ty tu do cholery robisz?! Gdzie ja jestem?!
- Wszystko ci wyjaśnię, zejdź na dół, na śniadanie.
Usiadłam powoli na wygodnym i wielkim łóżku, w którym miałam ochotę spać całe życie. Wypiłam napój, który postawił mi szatyn i posłusznie zeszłam na dół. W kuchni pachniało babeczkami. Krzątał się po kuchni, zaśmiałam się pod nosem. Ale nie pokazałam mu tego. Usiadłam przy stoliku. Odwrócił się do mnie i nie pewnie spojrzał. Nie wiedzieliśmy co powiedzieć, jak zacząć. Było mi wstyd, że widział mnie wczoraj w takim stanie.
- Posłuchaj mnie... - zaczął.
- Nie Gregor. Nie chcę ciebie słuchać. Pozwolisz, że zostawię ciebie i twoje popaprane życie w spokoju? Nie będziesz musiał znosić mojego widoku.
- Ale ja nie chcę! - krzyknął. Na co podskoczyłam na krześle. Zdziwiłam się, ponieważ jeszcze wczoraj mówił co innego.
- Gregor do cholery spójrz na mnie! - krzyknęłam, ale nic. - Kocham cię idioto!
- Nie Gregor. Nie chcę ciebie słuchać. Pozwolisz, że zostawię ciebie i twoje popaprane życie w spokoju? Nie będziesz musiał znosić mojego widoku.
- Ale ja nie chcę! - krzyknął. Na co podskoczyłam na krześle. Zdziwiłam się, ponieważ jeszcze wczoraj mówił co innego.
Podszedł do mnie, zbyt blisko. Poczułam zapach jego perfum. Ciepły strumień jego oddechu otulał płatek mojego ucha. Zaraz się na ciebie rzucę! PRZYSIĘGAM!
- Amando. Kocham cię.
Te trzy słowa, doprowadziły mnie do szału! Ale chwila. Co on sobie myślał?! Pocałuj go. Tak jak o tym marzyłaś.
- Nie rozumiem ciebie Gregor?
Te trzy słowa, doprowadziły mnie do szału! Ale chwila. Co on sobie myślał?! Pocałuj go. Tak jak o tym marzyłaś.
- Nie rozumiem ciebie Gregor?
Odsunął się ode mnie na niewielką odległość.
- Brakuje mi ciebie Amando. Brakuje mi tego, jak z każdym dniem stawałaś mi się coraz bliższa. Rozumiesz? Kocham cię! Kocham cię jak nikogo innego. Kiedy jestem z tobą wszystko inne nie istnieje. Jesteś tylko ty i ja! My!
- Brakuje mi ciebie Amando. Brakuje mi tego, jak z każdym dniem stawałaś mi się coraz bliższa. Rozumiesz? Kocham cię! Kocham cię jak nikogo innego. Kiedy jestem z tobą wszystko inne nie istnieje. Jesteś tylko ty i ja! My!
Co teraz Amando? Odrzucisz go? Dawaj! Czekam na twój ruch.
- Gregor ja... - nie pozwolił mi dokończyć.
Jego ciepłe usta wpiły się w moje. Po moim ciele przeszedł miły dreszcz. Czy właśnie nie tego pragnęłaś?
Jego ciepłe usta wpiły się w moje. Po moim ciele przeszedł miły dreszcz. Czy właśnie nie tego pragnęłaś?
- Też cię kocham - dokończyłam, po czym wtuliłam się w niego.
Ta chwila może trwać wiecznie! Nie mam nic przeciwko.
Ta chwila może trwać wiecznie! Nie mam nic przeciwko.
- Gregor zawieziesz mnie do domu? Pewnie Emilia się martwi, nie chcę żeby się stresowała.
- Może najpierw zjesz - powiedział i zaczął nakrywać do stołu.
Och, jego ruchy tak kusiły! Jeszcze nie wierzyłam co stało się kilka minut temu. Nie docierało to do mnie. A może to tylko piękny sen. No uszczypnij mnie. Nie to nie sen! Nie, to nie sen Amando! Zapiszczałam. O mój Boże nagłos. Jak szalona fanka, która właśnie przytuliła swojego idola. Gregor spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Od razu przybrałam poważną minę.
- No bo pewnie słyszałeś, że Ryan Gosling ma zagrać w nowym filmie z Leonardo Di Caprio - wymyśliłam coś szybko. On tylko zaprzeczył. Odetchnęłam z ulgą. Zjedliśmy śniadanie przygotowane przez skoczka. Naprawdę było bardzo dobre. Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie skoczka.
Och, jego ruchy tak kusiły! Jeszcze nie wierzyłam co stało się kilka minut temu. Nie docierało to do mnie. A może to tylko piękny sen. No uszczypnij mnie. Nie to nie sen! Nie, to nie sen Amando! Zapiszczałam. O mój Boże nagłos. Jak szalona fanka, która właśnie przytuliła swojego idola. Gregor spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Od razu przybrałam poważną minę.
- No bo pewnie słyszałeś, że Ryan Gosling ma zagrać w nowym filmie z Leonardo Di Caprio - wymyśliłam coś szybko. On tylko zaprzeczył. Odetchnęłam z ulgą. Zjedliśmy śniadanie przygotowane przez skoczka. Naprawdę było bardzo dobre. Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie skoczka.
- To co teraz? - zapytał, zauważył moje zaciekawione spojrzenie. - Mówimy im?
- Myślę, że nie ma co ukrywać - uśmiechnęłam się.
- A mogę Hayboeckowi dać w mordę? - zapytał.
- Gregor, proszę cię nie - poprosiłam.
- Myślę, że nie ma co ukrywać - uśmiechnęłam się.
- A mogę Hayboeckowi dać w mordę? - zapytał.
- Gregor, proszę cię nie - poprosiłam.
Nie chciałam aby się kłócili.
- Dobra, ale to nie zmienia faktu, że... - nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Stop Gregor, było minęło. On był pijany. nie rozmawiajmy już o tym.
- Dobra, ale to nie zmienia faktu, że... - nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Stop Gregor, było minęło. On był pijany. nie rozmawiajmy już o tym.
- Jak sobie życzysz - uśmiechnął się. - Jesteśmy na miejscu - powiedział, kiedy dojechaliśmy do domu.
- Wejdziesz?
- A mogę?
- Głupio się pytasz - zaśmiałam się. - Chodź.
- A mogę?
- Głupio się pytasz - zaśmiałam się. - Chodź.
Na szczęście drzwi były otwarte, nawet nie wiem czy wzięłam klucze. Z salonu dochodził dźwięk telewizora.
- Hej - powiedziałam do dziewczyny siedzącej na kanapie.
- Boże, dziewczyno! Gdzieś ty była?! Wiesz jak się martwiłam. Przez ciebie nie mam już paznokci! - podeszła do mnie i się przytuliła. Spojrzała na Gregora.
- A ten idiota co tu robi?!
- Hej - powiedziałam do dziewczyny siedzącej na kanapie.
- Boże, dziewczyno! Gdzieś ty była?! Wiesz jak się martwiłam. Przez ciebie nie mam już paznokci! - podeszła do mnie i się przytuliła. Spojrzała na Gregora.
- A ten idiota co tu robi?!
Po raz kolejny spaliłam się ze wstydu.
- Ten idiota odwiózł twoją przyjaciółkę do domu.
- Ten idiota odwiózł twoją przyjaciółkę do domu.
- Wyjaśnisz mi o co tutaj chodzi? - tym razem spojrzała na mnie.
- No bo tak wyszło, że...
- Widzisz, ja i Amanda jesteśmy razem - dokończył za mnie, za co dziękowałam mu w duszy.
- Tak, że razem? Razem?
- Razem - potwierdziłam.
- Słuchaj Schlierenzauer - podeszła do niego. - Jeśli ją skrzywdzisz dostaniesz ode mnie po tyłku tak, że polecisz na tych swoich nartach prosto do ... - położyłam dłoń na jej ustach, aby uniemożliwić jej mówienie.
- Nie skrzywdzę jej, bo ją kocham - spojrzał na mnie tymi czekoladowymi tęczówkami. O nie! Znowu te rumieńce. Schowałam głowę i puściłam moją przyjaciółkę, która już nic nie powiedziała, tylko wróciła na kanapę. Gregor podszedł do mnie i objął w tali.
- No bo tak wyszło, że...
- Widzisz, ja i Amanda jesteśmy razem - dokończył za mnie, za co dziękowałam mu w duszy.
- Tak, że razem? Razem?
- Razem - potwierdziłam.
- Słuchaj Schlierenzauer - podeszła do niego. - Jeśli ją skrzywdzisz dostaniesz ode mnie po tyłku tak, że polecisz na tych swoich nartach prosto do ... - położyłam dłoń na jej ustach, aby uniemożliwić jej mówienie.
- Nie skrzywdzę jej, bo ją kocham - spojrzał na mnie tymi czekoladowymi tęczówkami. O nie! Znowu te rumieńce. Schowałam głowę i puściłam moją przyjaciółkę, która już nic nie powiedziała, tylko wróciła na kanapę. Gregor podszedł do mnie i objął w tali.
- Muszę już lecieć, jadę do rodziców. Ale mam nadzieję, że się zobaczymy wieczorem.
- Zobaczymy! - przytaknęłam.
Pocałował mnie namiętnie.
- O tylko nie tutaj gołąbeczki - powiedziała Emilia.
- Zobaczymy! - przytaknęłam.
Pocałował mnie namiętnie.
- O tylko nie tutaj gołąbeczki - powiedziała Emilia.
Wyglądała zabawnie. W dresie z wielkim brzuchem i z pudełkiem lodów. Jak ja ją kocham!
- Zaraz do ciebie dołączę - powiedziałam.
- To do zobaczenia - powiedział i cmoknął mnie w policzek.
- Zaraz do ciebie dołączę - powiedziałam.
- To do zobaczenia - powiedział i cmoknął mnie w policzek.
Stałam jeszcze przez chwile przed tymi drzwiami, jak idiotka.
Idiotka, która w końcu kochała. O tak.
________________________
Chyba troszkę za romantycznie, co? Szybko się pogodzili :D No więc chciałam was przeprosić, na razie na nowym blogu nie pojawi się nic nowego, ponieważ nie wiem jakim cudem, ale mój komputer aktualnie znajduje się w śpiączce. Przepraszam jeszcze raz, a i chciałabym wam życzyć SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
Chyba troszkę za romantycznie, co? Szybko się pogodzili :D No więc chciałam was przeprosić, na razie na nowym blogu nie pojawi się nic nowego, ponieważ nie wiem jakim cudem, ale mój komputer aktualnie znajduje się w śpiączce. Przepraszam jeszcze raz, a i chciałabym wam życzyć SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Pozdrawiam Marysiaa :)