"You are my present,
All I want for christmas is you"
- Trzymaj się - powiedziała brunetka przytulając swoją przyjaciółkę, która chwyciła za walizki.
- A ty uważaj na siebie - uśmiechnęła się.
- Na co mam uważać? - zapytała.
- Widziałam.
- A ty uważaj na siebie - uśmiechnęła się.
- Na co mam uważać? - zapytała.
- Widziałam.
- Ale co?
- Muszę już iść. Kocham cię pa - posłała przyjaciółce buziaka w powietrzu i ruszyła w stronę odprawy.
Amanda przez całą drogę do domu zastanawiała się o co chodziło blondynce.
- Muszę już iść. Kocham cię pa - posłała przyjaciółce buziaka w powietrzu i ruszyła w stronę odprawy.
Amanda przez całą drogę do domu zastanawiała się o co chodziło blondynce.
EMILIA <3
- Widziałam was. :)
Gdy Amanda zobaczyła tego sms'a mimowolnie uśmiechnęła się na samo wspomnienie czasu spędzonego ze skoczkiem.
Wstawiła pierniki do piekarnika i modliła się, żeby nie przypaliła. Kiedyś kiedy spędzała święta w domu, ze swoją "rodziną", zawsze przed świętami robiła pierniki z babcią, czasami im wychodziły, jednak większość z nich była przypalona. W powietrzu unosił się zapach pieczonych pierniczków. Dzisiaj była samotna i mogła odetchnąć. Emilia u jej "rodziców", Michael pojechał do Linz, a Gregor nie wiadomo gdzie. Z namysłu wyrwał ją dźwięk kończącego pracę piekarnika. Odetchnęła z ulgą kiedy zobaczyła, że pierniki się nie spiekły. Wyjęła szybko tacę z piekarnika i położyła na blacie. Prace w kuchni przerwał jej dzwonek do drzwi. Zdziwiła się. Nikogo nie spodziewała się dzisiaj. Wytarła ręce o sweter z reniferami i otworzyła drzwi. Jej zdziwienie podwoiło się kiedy ujrzała w drzwiach Gregora.
- Witaj, co tu robisz? - zapytała.
- Mam, wielką i ogromną prośbę.
- Wejdź - zaprosiła go do środka. - W sumie to dobrze, że jesteś, pomoże mi ktoś zjeść te pierniki - uśmiechnęła się.
- A dużo ich zrobiłaś?
- Bardzo!
- To dobrze, pakuj je i jedziemy do moich rodziców.
- Co? Dlaczego? Po co?
- No właśnie... Dzisiaj jesteś moją dziewczyną i zostaniesz nią przez trzy dni.
- Co proszę? - Amanda zakrztusiła się własną śliną.
- Narozrabiałaś ostatnio i musisz to naprawić.
- Gregor rozmawialiśmy już o tym.
- Wiem, ale jutro wigilia i zjedzie się cała rodzina...
- Nie możesz im powiedzieć, że nie masz dziewczyny?
- Uwierz mi, nie chcę słuchać później lamentowania babci, że chce już mieć prawnuki, a mama, przygotowywać salę na weselę i załatwiać termin w kościele.
Amanda nie potrafiła powstrzymać śmiechu.
- Gregor, ale to nie mój problem. Może mam jeszcze powiedzieć, że spodziewamy się małego skoczka, co?
- A chciałbyś mieć takiego małego Schlierenzauera Juniora? - poruszył znacząco brwiami. - Ale ok, nie chcesz mi pomóc to nie. Idę sobie - udał obrażonego i udał się do wyjścia, a dziewczyna ruszyła za nim. W pewnym momencie się zatrzymał. - No proszę... Wiem, że to dziecinne, no ale...
- Dobra, dzieciaku, zgadzam się... - powiedziała. Gregor zamknął ją w mocnym uścisku i uniósł w górę.
- Dziękuję! - krzyknął.
- Teraz mi pomóż. Ty spakujesz te pierniki do tego słoika, a ja idę się ogarnąć i spakować.
Udała się do łazienki i spojrzała w lustro, nie była zachwycona pomysłem Gregora. Tak w skrycie wolała zostać jego oficjalną partnerką, ale czas pokaże... Nie wiedziała jak ma się zachować, co powiedzieć tej rodzinie, oczywiście bała się także, spotkania z babcią skoczka. Zeszła na dół z torbą ubrań, którą od razu zabrał Schlieri. Udali się do samochodu, na początku jechali w ciszy, jednak kiedy Gregor wyczuł, że dziewczyna jest zdenerwowana przerwał milczenie.
- Czym się tak denerwujesz, będzie super - uśmiechnął się sztucznie co nie umknęło uwadze brunetki.
- Taaa... - powiedziała cicho.
- Damy radę - uśmiechnął się, tym razem już szczerze. I załapał dziewczynę za rękę. - Nie masz się czego bać - delikatnie ucałował jej dłoń. Zarumieniła się. Nie mogła opisać jak na nią działał.
- Trzeba ustalić jakąś wspólną wersję wydarzeń, co nie?
- Tak. no więc... Jesteśmy razem od miesiąca - zaczął.
- Wow, rzeczywiście długo - powiedziała z ironią.
- Poznaliśmy się wiadomo, że po wypadku. Na konkursie.
- To wszystko?
- Chyba tak, resztę ja będę mówił.
- A jak twoja babcia lub mama zapyta kiedy ślub i dzieci? - zapytała.
Gregor się uśmiechnął.
- Wiadomo, bez pośpiechu.
Westchnęła i spojrzała na płatki śniegu opadające na szybę. Święta ze śniegiem, to własnie były prawdziwe święta, dziewczyna nie spodziewała się, że spędzi je w gronie rodzinnym. Co prawda nie była to jej rodzina, ale nigdy nie spędzała świąt ze swoją prawdziwą rodziną.
Po godzinie byli już przed domem rodzinnym skoczka. Był mały, ale elegancki. Drewniany, z dużymi szklanymi oknami, ogromny balkon i dach w stylu góralskim.
- Ale śliczny - powiedziała kiedy wysiedli z samochodu.
- Podoba ci się? - zapytał i objął ją w tali.
"O Boże" - pomyślała. Czuła jego ciepło, chciała aby robił tak codziennie.
- Jest cudowny - powiedziała cicho, delektując się uściskiem szatyna.
- Chodź, rzeczy weźmiemy później - powiedział i złapał brunetkę za rękę.
Kiedy zapukał do drzwi, Amanda chciała uciec. Denerwowała się. Kiedy usłyszała po drugiej stronie głos wiedziała, że już nie ma ucieczki. Drzwi otworzyła młoda kobieta, zapewne siostra Gregora.
- Bracie! - krzyknęła i przytuliła się do skoczka.
- Cześć Gloria. Poznaj moją dziewczynę. Gloria to Amanda - zwrócił się do siostry. - Amanda to Gloria, moja siostra.
- Cześć miło mi cię poznać - powiedziała. - Wejdźcie, mama przygotowała już obiad - zaprosiła ich gestem ręki.
- Gregor, nareszcie - powiedziała rodzicielka kiedy para pojawiła się w korytarzu.
- Cześć mamo - uścisnął ją. - Poznaj, to jest Amanda moja dziewczyna.
- Witaj, miło mi ciebie poznać - uśmiechnęła się promiennie.
- Mi panią również - odwzajemniła uśmiech, czuła nieco skrępowanie.
- Lucas z tatą pojechali po choinkę, za godzinę powinni być - zwróciła się Gloria.
- Siadajcie do stołu, bo obiad wystygnie - powiedziała Pani Angelika i zaprosiła do salonu.
Pomieszczenie było ogromne, ale przytulne. Na środku ściany znajdował się kominek. Wszystkie meble były w odcieniu brązu. Na wielkim stole leżało już jedzenie przygotowane przez mamę skoczka. Obiad był naprawdę przepyszny, trzeba było przyznać, że pani Schlierenzauer naprawdę potrafiła gotować.
- Jutro przyjedzie babcia z dziadkiem i ciocia z wujkiem - powiedziała kobieta.
Amanda odetchnęła z ulgą, co nie uszło uwadze domowników.
- Aha! Czyli Gregor opowiadał ci już o naszej kochanej babci - zaśmiała się Gloria.
- Tak, wspominał.
- Spokojnie, nie masz się czego bać - uspokoiła ją pani Schlierenzauer. - A jak ci smakowało?
- Pyszne - odparła brunetka.
- Cieszę się, że ci smakuje, a Gregor już chwalił się swoimi umiejętnościami w kuchni? - zapytała.
- Nie, niestety jeszcze nie - Amanda spojrzała na skoczka.
- To jutro synu będziesz mógł się wykazać.
- Mamoo....
- No co? Niech dziewczyna wie, że takiego jak ty to ze świecą szukać!
Amanda i Gloria nie potrafiły powstrzymać śmiechu.
- Kochanie widzę, że cię nie doceniałam - brunetka posłała zabójczy uśmiech Schlierenzauerowi.
- Lepiej, chodźmy po walizki - powiedział i wstał z krzesła.
Amanda ruszyła za nim. Na dworze zrobiło się zimno, dlatego szybko okryła się swetrem.
- Tato! - rzucił w stronę mężczyzny idącego z choinką. - Lucas ! - zwrócił się do brata.
" O nie, znowu to samo uczucie. Strach? Ale przecież pani Schlierenzauer była taka miła." - pomyślała.
- Cześć, jestem Lucas - podał rękę dziewczynie.
- Amanda - uśmiechnęła się promiennie.
- Miło cię poznać Amando - tym razem odezwał się ojciec skoczka.
- Mi również - odpowiedziała.
- Idziemy po walizki, spotkamy się w domu - powiedział Gregor i oboje z dziewczyną udali się do samochodu.
- Powiem ci, że naprawdę polubiłam twoją rodzinę - wypaliła. - Chociaż jeszcze nie poznałam twojej babci.
- Z mamą nawiązałaś kontakt to z babcią pójdzie ci łatwo - zaśmiał się.
- Oby.
Wrócili do domu i zaczęli się rozpakowywać.
- Mamy wspólny pokój?! - zdziwiła się Amanda.
- Jesteśmy parą. Zapomniałaś?
- Ugh... Nie wiem jak ja z tobą wytrzymam - powiedziała.
- Oj nie przesadzaj - uśmiechnął się Gregor. - Chodź coś ci pokaże - załapał ją za rękę i udali się do ciemnego pomieszczenia (piwnicy(?)). Kiedy zapalił światło, Amanda ujrzała blask świecących się pucharów i medali. Widok był nie do opisania, nie spodziewała się, że skoczek mógł tyle osiągnąć. W pewnej chwili łzy napłynęły jej do oczu. Pomyślała, że chłopak może już nigdy nie skoczyć. Momentalnie wpadła w jego ramiona i wtuliła się najmocniej jak mogła. Gregor nie rozumiał, ale poczuł mokrą koszulkę. Odsunął się od dziewczyny. Wziął w dłonie jej zimną twarz.
- Ej, mała co jest? - zapytał z troską.
- Jesteś najlepszy Gregor - wydukała. Skoczek nadal nie rozumiał. - Obiecasz mi coś?
- Zależy co - powiedział.
- Nie rezygnuj ze skoków.
Szatyn spuścił ręce, odszedł i się zaśmiał.
- Wiesz doskonale, że nie mogę ci tego obiecać. Nie mogę już skakać.
- Ale przecież, po sezonie możesz zacząć rehabilitacje.
- I myślisz, że będzie tak jak dawniej? Będę tyle wygrywał?
- Może nie, ale...
- Nie rozumiesz, wygrywanie sprawia mi przyjemność. Jeśli nie wygrywam, to niepotrzebne mi to wszystko - przerwał.
- Myślałam, że skaczesz dla przyjemności...
- Już od dawna tak nie jest - powiedział i zamilkł. Amanda również nie wiedziała co powiedzieć dlatego, szybko udała się na górę. Usiadła na łóżku i analizowała wszystkie słowa Gregora. Po chwili wszedł do pokoju i usiadł obok niej. Siedzieli tak w ciszy i w sumie sprawiało im to radość, on też mógł pomyśleć.
- Słuchaj, Gregor ja...
- Nie... Przepraszam, możemy o tym teraz nie myśleć? Są święta...
- Masz racje - uśmiechnęła się do niego.
- Chodź na dół - powiedział i wyszedł z pokoju. Brunetka zrobiła to samo. W kuchni krzątał się Lucas wraz z Glorią. Amanda i Gregor usiedli na kanapie.
- To w co gramy? - zapytał skoczek i sięgnął po konsolę.
- Co?
- Fifa?
- Ale ja nie umiem! - krzyknęła brunetka.
- Dasz radę - zapewnił ją Gregor i podał jej sprzęt.
Oczywiście już po chwili prowadził pięć do zera.
- Kiedyś cię podszkolę - powiedział, kiedy skończyli grać.
- Mam nadzieję - odparła dziewczyna.
- Nie było tak źle - uśmiechnął się.
- Nie wmawiaj mi.
- Oj tam!
- Dobra, chyba już pójdę się wykąpać, bo padam - powiedziała brunetka i wstała z kanapy. |
W tej samej chwili do salonu weszła Gloria.
- Tak szybko? Myślałam, że sobie jeszcze poplotkujemy.
- Przepraszam, ale jestem zmęczona.
- No dobra, dobra idź.
- Zaraz do ciebie dołączę - powiedział skoczek.
Gloria usiadła obok Gregora i przyglądała mu się uważnie, co nie umknęło uwadze skoczka.
- Co? - zapytał.
- Ale ty ją kochasz - stwierdziła.
- Muszę ci coś powiedzieć - powiedział cicho.
- Co takiego? Bo chyba na razie nie masz zamiaru się jej oświadczać?!
- Nie, to zupełnie o coś innego chodzi. Tak naprawdę ja z nią nie jestem.
- Co?! - Gloria prawię krzyknęła jednak skoczek ją uciszył. - Jak to?
- To wszystko jest wymyślone, żeby babcia i jej spółka, myślały, że w końcu znalazłem sobie kogoś.
- Przecież one wiedzą, że po ostatnich wydarzeniach, potrzebujesz czasu... Myślę, że tu chodzi o coś innego. Zakochałeś się w niej!
- Co? Niee...
- Nie kłam mnie Gregor, przecież jestem twoją siostrą.
- Dobra idę spać. Dobranoc - powiedział i ucałował ją w czoło.
Wszedł po schodach i udał się do swojego pokoju, który dzielił z brunetką. Nie było jej, poszła do łazienki. Opadł zmęczony na kanapę, jednak po chwili ożywił go krzyk.
- Gregor! - uniosła głos Amanda, która była tylko owinięta ręcznikiem.
- Ups... - to tylko to co zdążył wydukać.
Była taka piękna, taka seksowna. Próbował się powstrzymać.
- Chodź tu do mnie kochanie - wymamrotał i wskazał miejsce na łóżku.
- Czy ty się czasem nie zapominasz? - zapytała Amanda.
- Przecież jesteśmy razem - przypomniał.
- Tak? Ale w tym układzie nie było napisane, że mam iść z tobą do łóżka - zwróciła.
- Wiem, ze tego chcesz.
- Idź już stąd i daj mi się ubrać.
Skoczek posłusznie wykonał polecenie i udał się do łazienki. Po chwili wyszedł. Oczywiście musiał zaprezentować się w samych spodenkach. " Cudownie!" - pomyślała. Amanda starała się nie patrzeć na szatyna, już wystarczająco była czerwona. Na szczęście tego nie zauważył. Bez słowa położył się na łóżku i zgasił światło. Dziewczyna wiedziała, że ta noc nie będzie należeć do spokojnych.
***
Promienie słońca wpadały do pokoju Amandy i Gregora. Dziewczyna otworzyła oczy i zobaczyła, że skoczka już nie ma. Z kuchni dochodziły dźwięki tłuczących się naczyń. Brunetka szybko się ubrała i zeszła na dół. W kuchni zastała rodzeństwo, próbujące coś ugotować.
- Gregor mogłeś mnie obudzić, bym coś pomogła - powiedziała.
- Oj przestań! Spałaś tak słodko.
- Dobrze nam idzie - tym razem zwrócił się Lucas.
- Nie wątpię, jednak wolałabym coś pomóc.
- Jesteś naszym gościem - powiedziała Gloria.
- Mama z tatą pojechali po babcię, powinni być tak za pół godziny.
- A ciocia z wujkiem przyjadą pod wieczór.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk telefonu brunetki.
- Przepraszam - powiedziała i wyszła z kuchni.
- Cześć moja najukochańsza przyjaciółko! - powiedziała Emilia.
- Witaj - powiedziałam szczęśliwa.
- Co tam u ciebie? Co robisz?
- Em... - rozejrzała się po salonie rodziców skoczka. - Nic w sumie, leżę sobie i oglądam coś w telewizji.
- Telenowele Argentyńską? I myślisz o panu Schlierenzauerze, zapomniałaś dodać -przypomniała.
"Gdybyś tylko wiedziała..." - pomyślała Amanda.
- Taa.... A jak tam u ciebie?
- Dobrze robię właśnie z twoją mamą krokiety,
- O jaką mam ochotę na krokiety. Mmmm.... - rozmarzyła się brunetka.
- To dawaj do nas - zaśmiała się.
- Niestety nie mogę.
- Wyjaśniłabyś sobie z rodzicami sprawę.
- Nie oto chodzi, Emi.
- A o co? O czym nie wiem?
- Nie bądź taka ciekawska - zaśmiała się.
- Co?
- Wesołych Świąt kochanie! - powiedziała i się rozłączyła.
Wróciła do chłopaka i dziewczyny.
- Coś się stało? - zapytał skoczek.
- Nie, to tylko Emi,
Nagle drzwi wejściowe otworzyły się. Do domu weszło małżeństwo Schlierenzauer i babcia Gregora. Amanda przełknęła ślinę. Brunetka zdziwiła się, ponieważ kobieta wyglądała bardzo zjawiskowo. Siwe kręcone fale do ramion, wąska twarz i okulary. Ubrana była bardzo elegancko, jak na czerwony dywan. Gloria rzuciła się jej na szyję.
- Babcia!
- O moja wnusia!
Po chwili to samo zrobił Lucas. Gregor załapał dziewczynę za rękę i podprowadził do kobiety.
- Babciu to moja dziewczyna Amanda.
Kobieta uśmiechnęła się, a brunetka odwzajemniła uśmiech.
- Miło mi ciebie poznać - przytuliła dziewczynę do siebie.
- Mi panią również - uśmiechnęła się promiennie.
- Mamo jesteś głodna - zapytała pani Schlierenzauer.
- Nie, poczekam do wieczora. Ale za to możesz zrobić mi kawę.
- Zaniosę bagaże - wyrwał się Lucas i wziął walizki do rąk.
- Gregor musimy dokończyć rybę - zwróciła się Gloria.
- Pomogę wam! - zgłosiła się Amanda, jednak babcia skoczka ją uciszyła.
- Chodź do salonu, muszę tu z kimś porozmawiać - powiedziała i pociągnęła dziewczynę za sobą.
Usiadły na kanapie, po chwili dołączyła do nich mama skoczka.
- No więc... Jakie plany macie na przyszłość? - zapytała starsza kobieta. - Ty i Gregor oczywiście.
Brunetka nie wiedziała co powiedzieć, nie przygotowywała się na taką rozmowę.
- Emm...
- Macie zamiar wziąć ślub, mieć dzieci? - tym razem odezwała się młodsza.
- Na pewno najpierw ślub, a później dzieci - odpowiedziała zestresowana. - I wszystko w swoim czasie - dodała.
- Cieszę się, a czym się zajmujesz?
- Jestem dziennikarką.
- Pracujesz w telewizji czy w gazecie?
- Tu i tu - Amanda chciała jak najszybciej przerwać temat, aby kobiety nie dowiedziały się, że zrezygnowała z pracy. W tym momencie chciała zamordować Schlierenzauera, za to, że zostawił ją samą. Mama skoczka widząc stres dziewczyny, postanowiła nie zadawać więcej pytań.
- Cieszę się, że nie jest już z tą Sandrą, była okropna.
- Masz racje Angeliko.
- Wydajesz się być bardzo miłą dziewczyną.
- Zgadzam się z tobą. Cieszę się, że mój wnuk znalazł sobie właśnie odpowiednią dziewczynę.
- Dziękuję bardzo - Amanda zabrała głos.
Po chwili do pokoju wszedł Gregor. "W końcu" - pomyślała.
- Nie męczcie jej już tak - wiedział o czym rozmawiają.
- Jest ok - powiedziała szybko brunetka.
- Chodź zabieram cię na spacer - powiedział i złapał dziewczynę za rękę.
Zarzucił na siebie kurtkę i pomógł się ubrać Amandzie. Na zewnątrz padał śnieg, ale było w miarę ciepło, powoli już się ściemniało, a na ulicach nie było widać, ani żywej duszy, czasem tylko pojedynczy samochód przejechał.
- Gdzie idziemy? - zapytała po krótkiej ciszy.
- Pokażę ci coś fajnego.
- Fajnego?
Gregor tylko się zaśmiał.
Po chwili znaleźli się na małej górce. Obok niej stała mała skocznia, naprawdę mała.
- Tu zaczęła się moja przygoda ze skokami - powiedział powoli.
- A ja będę mogła tu kiedyś skoczyć? - zapytała.
- Co? O czym mówisz? - zdziwił się.
- No czy będę mogła skoczyć z tej górki?
- Na nartach?!
- No a na czym?!
- Przecież ty nawet na dwóch deskach nie potrafisz jeździć.
- Wielu rzeczy o mnie jeszcze nie wiesz.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, ze potrafisz jeździć na nartach.
Amanda tylko poruszyła brwiami.
- Nigdy nie pozwoliłbym ci skoczyć.
- Dlaczego? Nawet jakbym była super przygotowana?
- To jest niebezpieczne.
- Przecież wiem...
-Nie chciałbym, aby przytrafiło ci się to co mi...
- Ale przecież to moja sprawa co chcę w życiu robić.
- Teraz też moja. I sobie wymyśliłaś, że jak zrezygnujesz z dziennikarstwa to będziesz skakać?
- Twoja?
- Jesteśmy razem zapomniałaś? Muszę o ciebie dbać.
Po tych słowach zrobiło jej się ciepło na sercu, jednak zdawała sobie sprawę, że to tylko na chwilę.
- Przecież nie jesteśmy razem!
- Byśmy byli dobrymi aktorami - rozluźnił atmosferę Schlierenzauer.
- Możemy już iść, zimno się robi.
- Dopiero co przyszliśmy. Poczekaj chwilkę - powiedział i udał się w stronę małej drewnianej chatki, której Amanda wcześniej nie zauważyła.
- Gdzie... - nie zdążyła dokończyć, ponieważ skoczek wyciągnął z niej sanki.
- Trzymaj.
Amanda złapała za sznurek.
- Będziemy na tym jeździć? - zapytała.
- Nie, stać i się patrzeć - powiedział z ironią.
Dziewczyna przewróciła oczami.
- Chodź na górę.
Weszli na niewielką górkę z sankami. Gregor usiadł na drewnianych deskach.
- Na co czekasz? - zapytał.
- Boje się.
- Przed chwilą chciałaś skakać na nartach, a boisz się zjechać z takiej małej górki?! Nigdy nie zrozumiem kobiet.... - pokręcił głową. - Wsiadaj, ścigamy się!
Brunetka usiadła na sanki, a one od razu zjechały w dół. Dziewczyna krzyczała wniebogłosy.
- FALSTART! - krzyknął skoczek. Zaraz po tym zwijał się ze śmiechu po tym jak dziewczyna straciła równowagę i spadła z sanek. Po chwili sam zjechał i znalazł się tuż obok niej.
- Nie rozumiem... - nie mógł dokończyć, ponieważ ciągle się śmiał. - Jak można spaść z sanek w tym wieku?!
- Ugh... chodź już - wstała i otrzepała się ze śniegu.
- Jak to? Był falstart!
- Rób jak chcesz ja idę - powiedziała obrażona.
Po chwili skoczek ją dogonił. Gregor co chwilę nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Nie musiał długo czekać, brunetka również zaczęła się śmiać, wyobrażając sobie swoją minę. Po piętnastu minutach byli już pod domem. Zauważyli samochód stojący obok auta Gregora, co oznaczało, że wujkowie już są.
- Jesteśmy! - krzyknęli, kiedy weszli do domu.
Z salonu wyłonił się wujek i ciocia skoczka. Gregor szybko ich uściskał i przedstawił Amandę.
- Idźcie się przebrać i siadamy do stołu - powiedziała pani Angelika.
Amanda z Gregorem szybko się uwinęli i usiedli do stołu, wszyscy byli już razem. Lucas wyglądał tak, jakby czekał tylko na jedzenie. Mama z ciocią zawzięcie gawędziły. Babcia przyglądała się Glorii, która była jakby nieobecna. Ojciec skoczka wstał.
- Zanim zjemy te wszystkie pyszności to najpierw się pomodlimy.
Wszyscy wstali, a mężczyzna przeczytał fragment z Biblii. Później podzielili się opłatkiem. Babcia skoczka oczywiście życzyła Amandzie cudownych dzieci i ślubu jak z bajki. Po zaśpiewaniu kolęd wszyscy wzięli się za jedzenie.
- Musisz spróbować - zwrócił się do Amandy i nałożył jej ciasto na talerz.
- Sam robiłeś?
- Pewnie, specjalnie dla ciebie - uśmiechnął się.
- Muszę wam coś powiedzieć - wstała Gloria.
- Ja też - powiedział Gregor. Amanda wyglądała na zbitą z tropu.
- Pozwolisz, że ja pierwsza? - zapytała.
- Jasne - szybko usiadł.
- Chcę mieć to już za sobą - powiedziała do siebie. - Jestem w ciąży!
Zdziwienie wymalowane na twarzach zgromadzonych było zabawne, ale Amanda powstrzymała się od śmiechu, w końcu to poważna sprawa.
- Ze Stefanem? - zapytał tata Glorii.
- Tak.
- O widzisz babciu, w końcu będziesz miała te swoje wymarzone wnuki - skoczek zwrócił się do babci.
- Pamiętaj, że ty będziesz wujkiem GREGOR! - powiedziała siostra skoczka.
- Gratulację! - krzyknął Lucas, do którego własnie dotarły te informację.
Stefan to Niemiec, który związał się z siostrą Gregora. Bardzo się kochali, niestety nie mógł z nimi spędzić świąt, ponieważ wyjechał do rodziny.
Wszyscy byli zdziwieni informacją Glorii, ale równie się ucieszyli.
- Teraz ty Gregor! Co chciałeś nam powiedzieć? - zapytał wujek.
- Chciałem powiedzieć... - zawahał się kiedy spojrzał na ciekawską twarz Amandy. - Chciałem powiedzieć, że po rehabilitacji chcę wrócić do skakania.
Teraz mina Amandy wyglądała przezabawnie. Skąd ta nagła zmiana u skoczka? Przecież jeszcze wczoraj zapewniał ją, że już nigdy nie wróci na skocznię. Wpatrywał się w oczy dziewczyny, która lekko się uśmiechnęła
- Chyba zwariowałeś?! - powiedziała mama. Teraz oczy zwrócone były tylko na nią. - Chcesz się zabić?!
- Mamoo...
- Dlaczego postanowiłeś, że wrócisz? - zapytał z zaciekawieniem Lucas, przecież już przed wypadkiem chciałeś zrezygnować.
- Mam motywację - spojrzał na Amandę, która spuściła wzrok i lekko się zarumieniła.
- Synu zawszę będę cię wspierał - poklepał go po ramieniu ojciec. Ale mama była nadal w szoku.
- Wiesz, że będzie ci trudno wrócić do formy? - zapytał wujek.
- Wiem, ale będę ciężko pracował.
- Oj dzieci drogie... - powiedziała babcia.
Pani Schlierenzauer do końca wieczoru nie odzywała się do nikogo, była w złym humorze.
- Jak się czujesz? - zapytał Gregor i usiadł obok Amandy na łóżku.
- Zastanawiam się.
- Nad czym?
- Dlaczego zmieniłeś zdanie?
- Sam nie wiem... To chyba przez ciebie, wróciło to uczucie, które towarzyszyło mi kiedyś. Mogę nie wygrywać, ale latanie będzie mi sprawiało przyjemność.
Dziewczyna wtuliła się w skoczka, on pocałował ją w czoło.
- Dziękuje ci.
- Za co?
- Za te święta!
- Dzieci, Mikołaj już jest!!! - zawołała z dołu ciocia.
- Chodź.
Zeszli na dół, pod choinką zobaczyli paczki prezentów.
- Lucas rozdaj! - krzyknął wujek.
Brat skoczka wziął się za rozdawanie paczek.
- To dla Amandy - powiedział i podał dziewczynie paczkę.
Brunetka była zdziwiona.
- Gregor nie musiałeś - zwróciła się do skoczka.
- To nie ja! Święty Mikołaj! - upierał się. - Otworzysz?
Dziewczyna powoli otworzyła wieczko. Jej oczom ukazała się złota bransoletka z grawerem. Data tych świąt.
- Dziękuję! Rzuciła mu się na szyję. Ej ale ja nie mam nic dla ciebie - posmutniała.
- Ty jesteś moim prezentem - uśmiechnął się do niej i objął.
Dziewczyna spuściła głowę. Chciała co roku spędzać tak święta.
_____________________
Przepraszam, że tak dziwnie zakończyłam i, że ogólnie wyszedł taki długi i dziwny. Wiem, że miał się pojawić we wtorek. No więc zastanawiam się czy od nowego rozdziału nie pisać w pierwszej osobie (jako Gregor/Amanda) Co o tym myślicie? No więc to chyba na tyle, nowy pojawi się jakoś po nowym roku. Dziękuję Bardzo.
Życzę Wam Wesołych Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku! Oby był lepszy od poprzedniego! Ściskam mocno <3
CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
- Widziałam was. :)
Gdy Amanda zobaczyła tego sms'a mimowolnie uśmiechnęła się na samo wspomnienie czasu spędzonego ze skoczkiem.
Wstawiła pierniki do piekarnika i modliła się, żeby nie przypaliła. Kiedyś kiedy spędzała święta w domu, ze swoją "rodziną", zawsze przed świętami robiła pierniki z babcią, czasami im wychodziły, jednak większość z nich była przypalona. W powietrzu unosił się zapach pieczonych pierniczków. Dzisiaj była samotna i mogła odetchnąć. Emilia u jej "rodziców", Michael pojechał do Linz, a Gregor nie wiadomo gdzie. Z namysłu wyrwał ją dźwięk kończącego pracę piekarnika. Odetchnęła z ulgą kiedy zobaczyła, że pierniki się nie spiekły. Wyjęła szybko tacę z piekarnika i położyła na blacie. Prace w kuchni przerwał jej dzwonek do drzwi. Zdziwiła się. Nikogo nie spodziewała się dzisiaj. Wytarła ręce o sweter z reniferami i otworzyła drzwi. Jej zdziwienie podwoiło się kiedy ujrzała w drzwiach Gregora.
- Witaj, co tu robisz? - zapytała.
- Mam, wielką i ogromną prośbę.
- Wejdź - zaprosiła go do środka. - W sumie to dobrze, że jesteś, pomoże mi ktoś zjeść te pierniki - uśmiechnęła się.
- A dużo ich zrobiłaś?
- Bardzo!
- To dobrze, pakuj je i jedziemy do moich rodziców.
- Co? Dlaczego? Po co?
- No właśnie... Dzisiaj jesteś moją dziewczyną i zostaniesz nią przez trzy dni.
- Co proszę? - Amanda zakrztusiła się własną śliną.
- Narozrabiałaś ostatnio i musisz to naprawić.
- Gregor rozmawialiśmy już o tym.
- Wiem, ale jutro wigilia i zjedzie się cała rodzina...
- Nie możesz im powiedzieć, że nie masz dziewczyny?
- Uwierz mi, nie chcę słuchać później lamentowania babci, że chce już mieć prawnuki, a mama, przygotowywać salę na weselę i załatwiać termin w kościele.
Amanda nie potrafiła powstrzymać śmiechu.
- Gregor, ale to nie mój problem. Może mam jeszcze powiedzieć, że spodziewamy się małego skoczka, co?
- A chciałbyś mieć takiego małego Schlierenzauera Juniora? - poruszył znacząco brwiami. - Ale ok, nie chcesz mi pomóc to nie. Idę sobie - udał obrażonego i udał się do wyjścia, a dziewczyna ruszyła za nim. W pewnym momencie się zatrzymał. - No proszę... Wiem, że to dziecinne, no ale...
- Dobra, dzieciaku, zgadzam się... - powiedziała. Gregor zamknął ją w mocnym uścisku i uniósł w górę.
- Dziękuję! - krzyknął.
- Teraz mi pomóż. Ty spakujesz te pierniki do tego słoika, a ja idę się ogarnąć i spakować.
Udała się do łazienki i spojrzała w lustro, nie była zachwycona pomysłem Gregora. Tak w skrycie wolała zostać jego oficjalną partnerką, ale czas pokaże... Nie wiedziała jak ma się zachować, co powiedzieć tej rodzinie, oczywiście bała się także, spotkania z babcią skoczka. Zeszła na dół z torbą ubrań, którą od razu zabrał Schlieri. Udali się do samochodu, na początku jechali w ciszy, jednak kiedy Gregor wyczuł, że dziewczyna jest zdenerwowana przerwał milczenie.
- Czym się tak denerwujesz, będzie super - uśmiechnął się sztucznie co nie umknęło uwadze brunetki.
- Taaa... - powiedziała cicho.
- Damy radę - uśmiechnął się, tym razem już szczerze. I załapał dziewczynę za rękę. - Nie masz się czego bać - delikatnie ucałował jej dłoń. Zarumieniła się. Nie mogła opisać jak na nią działał.
- Trzeba ustalić jakąś wspólną wersję wydarzeń, co nie?
- Tak. no więc... Jesteśmy razem od miesiąca - zaczął.
- Wow, rzeczywiście długo - powiedziała z ironią.
- Poznaliśmy się wiadomo, że po wypadku. Na konkursie.
- To wszystko?
- Chyba tak, resztę ja będę mówił.
- A jak twoja babcia lub mama zapyta kiedy ślub i dzieci? - zapytała.
Gregor się uśmiechnął.
- Wiadomo, bez pośpiechu.
Westchnęła i spojrzała na płatki śniegu opadające na szybę. Święta ze śniegiem, to własnie były prawdziwe święta, dziewczyna nie spodziewała się, że spędzi je w gronie rodzinnym. Co prawda nie była to jej rodzina, ale nigdy nie spędzała świąt ze swoją prawdziwą rodziną.
Po godzinie byli już przed domem rodzinnym skoczka. Był mały, ale elegancki. Drewniany, z dużymi szklanymi oknami, ogromny balkon i dach w stylu góralskim.
- Ale śliczny - powiedziała kiedy wysiedli z samochodu.
- Podoba ci się? - zapytał i objął ją w tali.
"O Boże" - pomyślała. Czuła jego ciepło, chciała aby robił tak codziennie.
- Jest cudowny - powiedziała cicho, delektując się uściskiem szatyna.
- Chodź, rzeczy weźmiemy później - powiedział i złapał brunetkę za rękę.
Kiedy zapukał do drzwi, Amanda chciała uciec. Denerwowała się. Kiedy usłyszała po drugiej stronie głos wiedziała, że już nie ma ucieczki. Drzwi otworzyła młoda kobieta, zapewne siostra Gregora.
- Bracie! - krzyknęła i przytuliła się do skoczka.
- Cześć Gloria. Poznaj moją dziewczynę. Gloria to Amanda - zwrócił się do siostry. - Amanda to Gloria, moja siostra.
- Cześć miło mi cię poznać - powiedziała. - Wejdźcie, mama przygotowała już obiad - zaprosiła ich gestem ręki.
- Gregor, nareszcie - powiedziała rodzicielka kiedy para pojawiła się w korytarzu.
- Cześć mamo - uścisnął ją. - Poznaj, to jest Amanda moja dziewczyna.
- Witaj, miło mi ciebie poznać - uśmiechnęła się promiennie.
- Mi panią również - odwzajemniła uśmiech, czuła nieco skrępowanie.
- Lucas z tatą pojechali po choinkę, za godzinę powinni być - zwróciła się Gloria.
- Siadajcie do stołu, bo obiad wystygnie - powiedziała Pani Angelika i zaprosiła do salonu.
Pomieszczenie było ogromne, ale przytulne. Na środku ściany znajdował się kominek. Wszystkie meble były w odcieniu brązu. Na wielkim stole leżało już jedzenie przygotowane przez mamę skoczka. Obiad był naprawdę przepyszny, trzeba było przyznać, że pani Schlierenzauer naprawdę potrafiła gotować.
- Jutro przyjedzie babcia z dziadkiem i ciocia z wujkiem - powiedziała kobieta.
Amanda odetchnęła z ulgą, co nie uszło uwadze domowników.
- Aha! Czyli Gregor opowiadał ci już o naszej kochanej babci - zaśmiała się Gloria.
- Tak, wspominał.
- Spokojnie, nie masz się czego bać - uspokoiła ją pani Schlierenzauer. - A jak ci smakowało?
- Pyszne - odparła brunetka.
- Cieszę się, że ci smakuje, a Gregor już chwalił się swoimi umiejętnościami w kuchni? - zapytała.
- Nie, niestety jeszcze nie - Amanda spojrzała na skoczka.
- To jutro synu będziesz mógł się wykazać.
- Mamoo....
- No co? Niech dziewczyna wie, że takiego jak ty to ze świecą szukać!
Amanda i Gloria nie potrafiły powstrzymać śmiechu.
- Kochanie widzę, że cię nie doceniałam - brunetka posłała zabójczy uśmiech Schlierenzauerowi.
- Lepiej, chodźmy po walizki - powiedział i wstał z krzesła.
Amanda ruszyła za nim. Na dworze zrobiło się zimno, dlatego szybko okryła się swetrem.
- Tato! - rzucił w stronę mężczyzny idącego z choinką. - Lucas ! - zwrócił się do brata.
" O nie, znowu to samo uczucie. Strach? Ale przecież pani Schlierenzauer była taka miła." - pomyślała.
- Cześć, jestem Lucas - podał rękę dziewczynie.
- Amanda - uśmiechnęła się promiennie.
- Miło cię poznać Amando - tym razem odezwał się ojciec skoczka.
- Mi również - odpowiedziała.
- Idziemy po walizki, spotkamy się w domu - powiedział Gregor i oboje z dziewczyną udali się do samochodu.
- Powiem ci, że naprawdę polubiłam twoją rodzinę - wypaliła. - Chociaż jeszcze nie poznałam twojej babci.
- Z mamą nawiązałaś kontakt to z babcią pójdzie ci łatwo - zaśmiał się.
- Oby.
Wrócili do domu i zaczęli się rozpakowywać.
- Mamy wspólny pokój?! - zdziwiła się Amanda.
- Jesteśmy parą. Zapomniałaś?
- Ugh... Nie wiem jak ja z tobą wytrzymam - powiedziała.
- Oj nie przesadzaj - uśmiechnął się Gregor. - Chodź coś ci pokaże - załapał ją za rękę i udali się do ciemnego pomieszczenia (piwnicy(?)). Kiedy zapalił światło, Amanda ujrzała blask świecących się pucharów i medali. Widok był nie do opisania, nie spodziewała się, że skoczek mógł tyle osiągnąć. W pewnej chwili łzy napłynęły jej do oczu. Pomyślała, że chłopak może już nigdy nie skoczyć. Momentalnie wpadła w jego ramiona i wtuliła się najmocniej jak mogła. Gregor nie rozumiał, ale poczuł mokrą koszulkę. Odsunął się od dziewczyny. Wziął w dłonie jej zimną twarz.
- Ej, mała co jest? - zapytał z troską.
- Jesteś najlepszy Gregor - wydukała. Skoczek nadal nie rozumiał. - Obiecasz mi coś?
- Zależy co - powiedział.
- Nie rezygnuj ze skoków.
Szatyn spuścił ręce, odszedł i się zaśmiał.
- Wiesz doskonale, że nie mogę ci tego obiecać. Nie mogę już skakać.
- Ale przecież, po sezonie możesz zacząć rehabilitacje.
- I myślisz, że będzie tak jak dawniej? Będę tyle wygrywał?
- Może nie, ale...
- Nie rozumiesz, wygrywanie sprawia mi przyjemność. Jeśli nie wygrywam, to niepotrzebne mi to wszystko - przerwał.
- Myślałam, że skaczesz dla przyjemności...
- Już od dawna tak nie jest - powiedział i zamilkł. Amanda również nie wiedziała co powiedzieć dlatego, szybko udała się na górę. Usiadła na łóżku i analizowała wszystkie słowa Gregora. Po chwili wszedł do pokoju i usiadł obok niej. Siedzieli tak w ciszy i w sumie sprawiało im to radość, on też mógł pomyśleć.
- Słuchaj, Gregor ja...
- Nie... Przepraszam, możemy o tym teraz nie myśleć? Są święta...
- Masz racje - uśmiechnęła się do niego.
- Chodź na dół - powiedział i wyszedł z pokoju. Brunetka zrobiła to samo. W kuchni krzątał się Lucas wraz z Glorią. Amanda i Gregor usiedli na kanapie.
- To w co gramy? - zapytał skoczek i sięgnął po konsolę.
- Co?
- Fifa?
- Ale ja nie umiem! - krzyknęła brunetka.
- Dasz radę - zapewnił ją Gregor i podał jej sprzęt.
Oczywiście już po chwili prowadził pięć do zera.
- Kiedyś cię podszkolę - powiedział, kiedy skończyli grać.
- Mam nadzieję - odparła dziewczyna.
- Nie było tak źle - uśmiechnął się.
- Nie wmawiaj mi.
- Oj tam!
- Dobra, chyba już pójdę się wykąpać, bo padam - powiedziała brunetka i wstała z kanapy. |
W tej samej chwili do salonu weszła Gloria.
- Tak szybko? Myślałam, że sobie jeszcze poplotkujemy.
- Przepraszam, ale jestem zmęczona.
- No dobra, dobra idź.
- Zaraz do ciebie dołączę - powiedział skoczek.
Gloria usiadła obok Gregora i przyglądała mu się uważnie, co nie umknęło uwadze skoczka.
- Co? - zapytał.
- Ale ty ją kochasz - stwierdziła.
- Muszę ci coś powiedzieć - powiedział cicho.
- Co takiego? Bo chyba na razie nie masz zamiaru się jej oświadczać?!
- Nie, to zupełnie o coś innego chodzi. Tak naprawdę ja z nią nie jestem.
- Co?! - Gloria prawię krzyknęła jednak skoczek ją uciszył. - Jak to?
- To wszystko jest wymyślone, żeby babcia i jej spółka, myślały, że w końcu znalazłem sobie kogoś.
- Przecież one wiedzą, że po ostatnich wydarzeniach, potrzebujesz czasu... Myślę, że tu chodzi o coś innego. Zakochałeś się w niej!
- Co? Niee...
- Nie kłam mnie Gregor, przecież jestem twoją siostrą.
- Dobra idę spać. Dobranoc - powiedział i ucałował ją w czoło.
Wszedł po schodach i udał się do swojego pokoju, który dzielił z brunetką. Nie było jej, poszła do łazienki. Opadł zmęczony na kanapę, jednak po chwili ożywił go krzyk.
- Gregor! - uniosła głos Amanda, która była tylko owinięta ręcznikiem.
- Ups... - to tylko to co zdążył wydukać.
Była taka piękna, taka seksowna. Próbował się powstrzymać.
- Chodź tu do mnie kochanie - wymamrotał i wskazał miejsce na łóżku.
- Czy ty się czasem nie zapominasz? - zapytała Amanda.
- Przecież jesteśmy razem - przypomniał.
- Tak? Ale w tym układzie nie było napisane, że mam iść z tobą do łóżka - zwróciła.
- Wiem, ze tego chcesz.
- Idź już stąd i daj mi się ubrać.
Skoczek posłusznie wykonał polecenie i udał się do łazienki. Po chwili wyszedł. Oczywiście musiał zaprezentować się w samych spodenkach. " Cudownie!" - pomyślała. Amanda starała się nie patrzeć na szatyna, już wystarczająco była czerwona. Na szczęście tego nie zauważył. Bez słowa położył się na łóżku i zgasił światło. Dziewczyna wiedziała, że ta noc nie będzie należeć do spokojnych.
***
Promienie słońca wpadały do pokoju Amandy i Gregora. Dziewczyna otworzyła oczy i zobaczyła, że skoczka już nie ma. Z kuchni dochodziły dźwięki tłuczących się naczyń. Brunetka szybko się ubrała i zeszła na dół. W kuchni zastała rodzeństwo, próbujące coś ugotować.
- Gregor mogłeś mnie obudzić, bym coś pomogła - powiedziała.
- Oj przestań! Spałaś tak słodko.
- Dobrze nam idzie - tym razem zwrócił się Lucas.
- Nie wątpię, jednak wolałabym coś pomóc.
- Jesteś naszym gościem - powiedziała Gloria.
- Mama z tatą pojechali po babcię, powinni być tak za pół godziny.
- A ciocia z wujkiem przyjadą pod wieczór.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk telefonu brunetki.
- Przepraszam - powiedziała i wyszła z kuchni.
- Cześć moja najukochańsza przyjaciółko! - powiedziała Emilia.
- Witaj - powiedziałam szczęśliwa.
- Co tam u ciebie? Co robisz?
- Em... - rozejrzała się po salonie rodziców skoczka. - Nic w sumie, leżę sobie i oglądam coś w telewizji.
- Telenowele Argentyńską? I myślisz o panu Schlierenzauerze, zapomniałaś dodać -przypomniała.
"Gdybyś tylko wiedziała..." - pomyślała Amanda.
- Taa.... A jak tam u ciebie?
- Dobrze robię właśnie z twoją mamą krokiety,
- O jaką mam ochotę na krokiety. Mmmm.... - rozmarzyła się brunetka.
- To dawaj do nas - zaśmiała się.
- Niestety nie mogę.
- Wyjaśniłabyś sobie z rodzicami sprawę.
- Nie oto chodzi, Emi.
- A o co? O czym nie wiem?
- Nie bądź taka ciekawska - zaśmiała się.
- Co?
- Wesołych Świąt kochanie! - powiedziała i się rozłączyła.
Wróciła do chłopaka i dziewczyny.
- Coś się stało? - zapytał skoczek.
- Nie, to tylko Emi,
Nagle drzwi wejściowe otworzyły się. Do domu weszło małżeństwo Schlierenzauer i babcia Gregora. Amanda przełknęła ślinę. Brunetka zdziwiła się, ponieważ kobieta wyglądała bardzo zjawiskowo. Siwe kręcone fale do ramion, wąska twarz i okulary. Ubrana była bardzo elegancko, jak na czerwony dywan. Gloria rzuciła się jej na szyję.
- Babcia!
- O moja wnusia!
Po chwili to samo zrobił Lucas. Gregor załapał dziewczynę za rękę i podprowadził do kobiety.
- Babciu to moja dziewczyna Amanda.
Kobieta uśmiechnęła się, a brunetka odwzajemniła uśmiech.
- Miło mi ciebie poznać - przytuliła dziewczynę do siebie.
- Mi panią również - uśmiechnęła się promiennie.
- Mamo jesteś głodna - zapytała pani Schlierenzauer.
- Nie, poczekam do wieczora. Ale za to możesz zrobić mi kawę.
- Zaniosę bagaże - wyrwał się Lucas i wziął walizki do rąk.
- Gregor musimy dokończyć rybę - zwróciła się Gloria.
- Pomogę wam! - zgłosiła się Amanda, jednak babcia skoczka ją uciszyła.
- Chodź do salonu, muszę tu z kimś porozmawiać - powiedziała i pociągnęła dziewczynę za sobą.
Usiadły na kanapie, po chwili dołączyła do nich mama skoczka.
- No więc... Jakie plany macie na przyszłość? - zapytała starsza kobieta. - Ty i Gregor oczywiście.
Brunetka nie wiedziała co powiedzieć, nie przygotowywała się na taką rozmowę.
- Emm...
- Macie zamiar wziąć ślub, mieć dzieci? - tym razem odezwała się młodsza.
- Na pewno najpierw ślub, a później dzieci - odpowiedziała zestresowana. - I wszystko w swoim czasie - dodała.
- Cieszę się, a czym się zajmujesz?
- Jestem dziennikarką.
- Pracujesz w telewizji czy w gazecie?
- Tu i tu - Amanda chciała jak najszybciej przerwać temat, aby kobiety nie dowiedziały się, że zrezygnowała z pracy. W tym momencie chciała zamordować Schlierenzauera, za to, że zostawił ją samą. Mama skoczka widząc stres dziewczyny, postanowiła nie zadawać więcej pytań.
- Cieszę się, że nie jest już z tą Sandrą, była okropna.
- Masz racje Angeliko.
- Wydajesz się być bardzo miłą dziewczyną.
- Zgadzam się z tobą. Cieszę się, że mój wnuk znalazł sobie właśnie odpowiednią dziewczynę.
- Dziękuję bardzo - Amanda zabrała głos.
Po chwili do pokoju wszedł Gregor. "W końcu" - pomyślała.
- Nie męczcie jej już tak - wiedział o czym rozmawiają.
- Jest ok - powiedziała szybko brunetka.
- Chodź zabieram cię na spacer - powiedział i złapał dziewczynę za rękę.
Zarzucił na siebie kurtkę i pomógł się ubrać Amandzie. Na zewnątrz padał śnieg, ale było w miarę ciepło, powoli już się ściemniało, a na ulicach nie było widać, ani żywej duszy, czasem tylko pojedynczy samochód przejechał.
- Gdzie idziemy? - zapytała po krótkiej ciszy.
- Pokażę ci coś fajnego.
- Fajnego?
Gregor tylko się zaśmiał.
Po chwili znaleźli się na małej górce. Obok niej stała mała skocznia, naprawdę mała.
- Tu zaczęła się moja przygoda ze skokami - powiedział powoli.
- A ja będę mogła tu kiedyś skoczyć? - zapytała.
- Co? O czym mówisz? - zdziwił się.
- No czy będę mogła skoczyć z tej górki?
- Na nartach?!
- No a na czym?!
- Przecież ty nawet na dwóch deskach nie potrafisz jeździć.
- Wielu rzeczy o mnie jeszcze nie wiesz.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, ze potrafisz jeździć na nartach.
Amanda tylko poruszyła brwiami.
- Nigdy nie pozwoliłbym ci skoczyć.
- Dlaczego? Nawet jakbym była super przygotowana?
- To jest niebezpieczne.
- Przecież wiem...
-Nie chciałbym, aby przytrafiło ci się to co mi...
- Ale przecież to moja sprawa co chcę w życiu robić.
- Teraz też moja. I sobie wymyśliłaś, że jak zrezygnujesz z dziennikarstwa to będziesz skakać?
- Twoja?
- Jesteśmy razem zapomniałaś? Muszę o ciebie dbać.
Po tych słowach zrobiło jej się ciepło na sercu, jednak zdawała sobie sprawę, że to tylko na chwilę.
- Przecież nie jesteśmy razem!
- Byśmy byli dobrymi aktorami - rozluźnił atmosferę Schlierenzauer.
- Możemy już iść, zimno się robi.
- Dopiero co przyszliśmy. Poczekaj chwilkę - powiedział i udał się w stronę małej drewnianej chatki, której Amanda wcześniej nie zauważyła.
- Gdzie... - nie zdążyła dokończyć, ponieważ skoczek wyciągnął z niej sanki.
- Trzymaj.
Amanda złapała za sznurek.
- Będziemy na tym jeździć? - zapytała.
- Nie, stać i się patrzeć - powiedział z ironią.
Dziewczyna przewróciła oczami.
- Chodź na górę.
Weszli na niewielką górkę z sankami. Gregor usiadł na drewnianych deskach.
- Na co czekasz? - zapytał.
- Boje się.
- Przed chwilą chciałaś skakać na nartach, a boisz się zjechać z takiej małej górki?! Nigdy nie zrozumiem kobiet.... - pokręcił głową. - Wsiadaj, ścigamy się!
Brunetka usiadła na sanki, a one od razu zjechały w dół. Dziewczyna krzyczała wniebogłosy.
- FALSTART! - krzyknął skoczek. Zaraz po tym zwijał się ze śmiechu po tym jak dziewczyna straciła równowagę i spadła z sanek. Po chwili sam zjechał i znalazł się tuż obok niej.
- Nie rozumiem... - nie mógł dokończyć, ponieważ ciągle się śmiał. - Jak można spaść z sanek w tym wieku?!
- Ugh... chodź już - wstała i otrzepała się ze śniegu.
- Jak to? Był falstart!
- Rób jak chcesz ja idę - powiedziała obrażona.
Po chwili skoczek ją dogonił. Gregor co chwilę nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Nie musiał długo czekać, brunetka również zaczęła się śmiać, wyobrażając sobie swoją minę. Po piętnastu minutach byli już pod domem. Zauważyli samochód stojący obok auta Gregora, co oznaczało, że wujkowie już są.
- Jesteśmy! - krzyknęli, kiedy weszli do domu.
Z salonu wyłonił się wujek i ciocia skoczka. Gregor szybko ich uściskał i przedstawił Amandę.
- Idźcie się przebrać i siadamy do stołu - powiedziała pani Angelika.
Amanda z Gregorem szybko się uwinęli i usiedli do stołu, wszyscy byli już razem. Lucas wyglądał tak, jakby czekał tylko na jedzenie. Mama z ciocią zawzięcie gawędziły. Babcia przyglądała się Glorii, która była jakby nieobecna. Ojciec skoczka wstał.
- Zanim zjemy te wszystkie pyszności to najpierw się pomodlimy.
Wszyscy wstali, a mężczyzna przeczytał fragment z Biblii. Później podzielili się opłatkiem. Babcia skoczka oczywiście życzyła Amandzie cudownych dzieci i ślubu jak z bajki. Po zaśpiewaniu kolęd wszyscy wzięli się za jedzenie.
- Musisz spróbować - zwrócił się do Amandy i nałożył jej ciasto na talerz.
- Sam robiłeś?
- Pewnie, specjalnie dla ciebie - uśmiechnął się.
- Muszę wam coś powiedzieć - wstała Gloria.
- Ja też - powiedział Gregor. Amanda wyglądała na zbitą z tropu.
- Pozwolisz, że ja pierwsza? - zapytała.
- Jasne - szybko usiadł.
- Chcę mieć to już za sobą - powiedziała do siebie. - Jestem w ciąży!
Zdziwienie wymalowane na twarzach zgromadzonych było zabawne, ale Amanda powstrzymała się od śmiechu, w końcu to poważna sprawa.
- Ze Stefanem? - zapytał tata Glorii.
- Tak.
- O widzisz babciu, w końcu będziesz miała te swoje wymarzone wnuki - skoczek zwrócił się do babci.
- Pamiętaj, że ty będziesz wujkiem GREGOR! - powiedziała siostra skoczka.
- Gratulację! - krzyknął Lucas, do którego własnie dotarły te informację.
Stefan to Niemiec, który związał się z siostrą Gregora. Bardzo się kochali, niestety nie mógł z nimi spędzić świąt, ponieważ wyjechał do rodziny.
Wszyscy byli zdziwieni informacją Glorii, ale równie się ucieszyli.
- Teraz ty Gregor! Co chciałeś nam powiedzieć? - zapytał wujek.
- Chciałem powiedzieć... - zawahał się kiedy spojrzał na ciekawską twarz Amandy. - Chciałem powiedzieć, że po rehabilitacji chcę wrócić do skakania.
Teraz mina Amandy wyglądała przezabawnie. Skąd ta nagła zmiana u skoczka? Przecież jeszcze wczoraj zapewniał ją, że już nigdy nie wróci na skocznię. Wpatrywał się w oczy dziewczyny, która lekko się uśmiechnęła
- Chyba zwariowałeś?! - powiedziała mama. Teraz oczy zwrócone były tylko na nią. - Chcesz się zabić?!
- Mamoo...
- Dlaczego postanowiłeś, że wrócisz? - zapytał z zaciekawieniem Lucas, przecież już przed wypadkiem chciałeś zrezygnować.
- Mam motywację - spojrzał na Amandę, która spuściła wzrok i lekko się zarumieniła.
- Synu zawszę będę cię wspierał - poklepał go po ramieniu ojciec. Ale mama była nadal w szoku.
- Wiesz, że będzie ci trudno wrócić do formy? - zapytał wujek.
- Wiem, ale będę ciężko pracował.
- Oj dzieci drogie... - powiedziała babcia.
Pani Schlierenzauer do końca wieczoru nie odzywała się do nikogo, była w złym humorze.
- Jak się czujesz? - zapytał Gregor i usiadł obok Amandy na łóżku.
- Zastanawiam się.
- Nad czym?
- Dlaczego zmieniłeś zdanie?
- Sam nie wiem... To chyba przez ciebie, wróciło to uczucie, które towarzyszyło mi kiedyś. Mogę nie wygrywać, ale latanie będzie mi sprawiało przyjemność.
Dziewczyna wtuliła się w skoczka, on pocałował ją w czoło.
- Dziękuje ci.
- Za co?
- Za te święta!
- Dzieci, Mikołaj już jest!!! - zawołała z dołu ciocia.
- Chodź.
Zeszli na dół, pod choinką zobaczyli paczki prezentów.
- Lucas rozdaj! - krzyknął wujek.
Brat skoczka wziął się za rozdawanie paczek.
- To dla Amandy - powiedział i podał dziewczynie paczkę.
Brunetka była zdziwiona.
- Gregor nie musiałeś - zwróciła się do skoczka.
- To nie ja! Święty Mikołaj! - upierał się. - Otworzysz?
Dziewczyna powoli otworzyła wieczko. Jej oczom ukazała się złota bransoletka z grawerem. Data tych świąt.
- Dziękuję! Rzuciła mu się na szyję. Ej ale ja nie mam nic dla ciebie - posmutniała.
- Ty jesteś moim prezentem - uśmiechnął się do niej i objął.
Dziewczyna spuściła głowę. Chciała co roku spędzać tak święta.
_____________________
Przepraszam, że tak dziwnie zakończyłam i, że ogólnie wyszedł taki długi i dziwny. Wiem, że miał się pojawić we wtorek. No więc zastanawiam się czy od nowego rozdziału nie pisać w pierwszej osobie (jako Gregor/Amanda) Co o tym myślicie? No więc to chyba na tyle, nowy pojawi się jakoś po nowym roku. Dziękuję Bardzo.
Życzę Wam Wesołych Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku! Oby był lepszy od poprzedniego! Ściskam mocno <3
CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Jestem
OdpowiedzUsuńAle tu dziś świątecznie *-* rozdział jest niesamowity. Lubię kiedy rozdziały są długie, a tym bardziej kiedy czyta się je tak fajnie jak twoje.
Gregor jest kochany. Wspólne święta 🎄 kto wie co z tego będzie. Ahh te sanki :D jak dzieci. Gregor powróci do skoków. Jeju, cieszę się strasznie !
Czekam na więcej!
Buziaki :*
Wesołych świąt!
Melduję się :)
OdpowiedzUsuńBaaardzo długie i świąteczne wydanie, które naprawdę mi się podoba. Jest strasznie sympatycznie ^^
Schlieri po prostu... ideał, nie ma chyba dzisiaj tak kochanych, uroczych facetów, a jak są, to chyba w pojedynczych egzemplarzach :)
Czekam na kolejne!
I oczywiście wesołych, radosnych świąt! :D
Buziaki :**
Witaj!
OdpowiedzUsuńAj tam dziwny i za długi. Rozdział wyszedł Ci naprawdę uroczy! Zachowałaś te magiczną atmosferę Świąt, ciepło i pokazałaś ile znaczy dla Grega jego rodzina. Chciałabym, żeby chłopak wreszcie się odważył i ten udawany związek zamienił na realny. W końcu oboje z Amandą tak naprawdę coś do siebie czują i chcą byc razem. Gorąco im kibicuję!
Buziaki i do następnego ;*
Na samym początku. ;) Tobie rónież życzę wesołych Świąt, dużo zdrowia, mnóstwo weny i wszystkiego, czego pragniesz! ^^ Spóźnione, ale szczere i prosto z serduszka. ♥
OdpowiedzUsuńRozdział powalił mnie na kolana. ♥ Jak zawsze. ♥
Rozbawiło mnie to, gdy Amanda weszła do pokoju w samym ręczniku, a potem Gregor wyszedł w samych spodenkach. On z nią pogrywa... Widać, że mają się ku sobie. :) Powiedział Glorii prawdę - widać, że jej ufa. A teraz zostanie jeszcze wujkiem jej dziecka. ♥ Słodko. ^^
Amanda została zaakceptowana przez matkę i babcię Gregora, więc mają niejako błogosławieństwo. ^^ Jeśli oni po tych świętach nie będą razem, to ja już nie wiem kiedy. xD
Czekam na kolejny! ♥
Buziaki! ;*
Spóżnione ale najszczersze życzenia z okazji świąt :) Dużo uśmiechu i weny, szczęścia i radości z życia :) Szczęśliwego owego roku :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :) jak kazdy :)
Rożsmieszyła mnie sytuacja, w której Amanda wkroczyła do pokoju w samym ręczniku, a potem Gregor wyszedł w spodenkach xD
Pasują do siebie :)
Zapraszam do Siebie na trójeczkę i nowy blog o Reusie :) miłej niedzieli :) Linki do blogów zostawiam w sakładce spam ! :)